Magdalena Gessler znów ma kłopoty. Tym razem naprawdę poważne. Pracownicy i właściciel hotelu Dolina Charlotty pod Słupskiem oskarżają ją, że próbowała odjechać nie płacąc rachunku wynoszącego 3,5 tysiąca złotych, wulgarnie ich obrażała oraz... groziła, że "obsmaruje" hotel w felietonie w Newsweeku Tomasza Lisa. Prowadząca Kuchenne rewolucje tłumaczy się, że była niezadowolona z pobytu i chciała tylko "negocjować cenę".
Czuliśmy, że szykuje się taka sytuacja - mówi recepcjonistka pracująca w Dolinie Charlotte. Menedżer pani Gessler poprosił o fakturę, żeby później zapłacić. Zażądałam gotówki lub płatności kartą. Po północy przyjechała pani Gessler. Była wściekła, używała ordynarnych słów. Do stróża, który pilnował wózka z bagażami, rzuciła: "co się k... tak na mnie patrzysz?". Ja usłyszałam, że jestem głupia, skoro pracuję w takim miejscu, gdzie menedżer hotelu jest świrem. Rzekomo cały czas czekała na propozycję rabatu ze strony hotelu i się nie doczekała. A poza tym w ogóle nie rozumiemy, jaki błąd popełniamy, bo chciała nas wypromować w przewodniku po Europie, który przygotowuje.
Recepcjonistka twierdzi, że hotel udzielił celebrytce rabatu na kwotę tysiąca złotych, ale to było dla niej za mało. Według relacji obsługi hotelu gwiazda TVN-u z telefonem przy uchu, rozmawiając, poszła prosto do samochodu i odjechała. Ostatecznie zapłaciła za pobyt kartą.
Dla mnie to sytuacja zupełnie niewyobrażalna w czterogwiazdkowym hotelu - mówi Gessler. Obsługa popełnia cały łańcuszek błędów. Zostaję poproszona o przeniesienie się z apartamentu, który zarezerwowałam do pokoju, gdzie - jak się okazuje - mieszka już jakaś para. Dają mi w końcu apartament na poddaszu, gdzie nie działa klimatyzacja, chyba że ktoś chce sobie podgrzać powietrze do 36 st. W normalnych warunkach przyszedłby do mnie menadżer hotelu, przeprosił i porozmawiał na temat rabatu, który mi się po prostu należy. A menadżer sam decyduje, że daje zniżkę 30 procent i nie pyta klienta o zdanie. Poza tym jest nieuchwytny na telefon, bo się obraził, co już zakrawa na ponury żart.
Apartament, na który tak narzeka Gessler, jest już zarezerwowany na lato. Będzie w nim mieszkać... Carlos Santana. Najwyraźniej pokój spełnia standardy międzynarodowej gwiazdy, ale nie "kurwa Magdy Boskiej".
Zachowywała się, jakby była Elizabeth Taylor u szczytu sławy - komentuje właściciel hotelu w rozmowie z portalem Trójmiasto. A to nie jest tak, ze możesz przyjechać pod Słupsk i pomiatać ludźmi, bo jesteś wielki celebryta z Warszawy. Robisz uniki, gdy trzeba płacić i potem jeszcze straszysz obsługę, że obsmarujesz hotel w felietonie na łamach "Newsweeka". Dla mnie to jest zwykłe chamstwo.