Jak już pisaliśmy, obsługa hotelu Dolina Charlotty pod Słupskiem przeżyła za sprawą Magdy Gessler ciężkie chwile. Wulgarna celebrytka swoim zwyczajem poniżała i obrażała pracowników. Co gorsza, próbowała podobno nawet zastraszyć obsługę, aby uniknąć płacenia...
Jak informuje Fakt, rzeczywiście chyba była zdecydowana opuścić hotel bez uiszczenia rachunku. Wygląda na to, że taki plan miała od początku, bo zaraz po przyjeździe zaproponowała... rozliczenie bezgotówkowe.
Pani Gessler zaproponowała, że zamiast płatności umieści nasz hotel w swoim przewodniku - potwierdza w rozmowie z tabloidem Mirosław Wawrowski z Doliny Charlotty. Kiedy nie zgodziliśmy się na to, wybuchła afera.
Podobno wtedy restauratorka zaczęła szukać detali, do których może się przyczepić. Ostatecznie skrytykowała apartament, który na sierpień zarezerwował słynny gitarzysta Carlos Santana.
Pracownicy hotelu zostali obrzuceni wulgarnymi słowami, a menedżer Gessler próbował wynieść jej bagaż bez uregulowania rachunku - pisze tabloid. Celebrytka twierdzi, że w pokojach przez brak klimatyzacji panowały niemiłosierne temperatury, podawano jej stare wina i niedobre jedzenie. Narzeka tez na totalnie nieprofesjonalną obsługę. W sprawę został wmieszany nawet prezydent Słupska, który stanął po stronie Magdy Gessler.
Chytra gwiazda TVN chciała też wykorzystać inne znajomości i "obsmarować" hotel w felietonie do magazynu Tomasza Lisa. Każdy marzyłby o takiej sympatycznej i sławnej klientce.