Regulacje prawne dotyczące osób homoseksualnych nadal budzą w Polsce ogromne emocje. Po odrzuceniu przez Sejm aż trzech projektów ustaw pozwalających legalizować związki partnerskie, po obu stronach konfliktu pojawiają się kolejne argumenty i głosy wsparcia. Niespodziewanie do dyskusji włączył się były bokser Dariusz Michalczewski.
Ciągle mamy tematy zastępcze. Jak nie związki partnerskie, to katastrofa pod Smoleńskiem. Nie mam nic do homoseksualistów - mówi w wywiadzie z Polska The Times. Moi kumple, którzy są raczej mało tolerancyjni, ciągle mi powtarzają, że nie mogą patrzeć, jak się "pedzie" całują na ulicy. A ja się pytam, gdzie to widzieli, bo na pewno nie w Polsce. Ja przynajmniej nie widziałem takiej pary. Zresztą nie zatrzymamy tego.
Michalczewski uważa także, że w kraju katolickim ludzie powinni być oceniani ze względu na swoje dobre i złe uczynki, a nie przez pryzmat orientacji seksualnej.
Dla mnie liczy się, czy ktoś jest dobrym czy złym człowiekiem. A nie homo czy hetero. Z dwojga złego, jeśli miałbym wybrać adopcję przez parę homoseksualną lub wychowanie dziecka w rodzinie patologicznej, gdzie dzieci się bije, głodzi, a czasem wykorzystuje, wybieram adopcję przez parę homoseksualną. Nikt nie zastanawia się, jakie dzieciństwo taka para mogłaby dać tym dzieciakom. Nikt nie zastanawia się, czego one by chciały - być bite czy kochane.