Szybko im poszło. Monika Richardson i wyglądający na udręczonego nową rolą Zbigniew Zamachowski od kilku tygodni prowadzą razem piątkowe wydania Pytania na śniadadnie. Przez ten czas udało im się zniechęcić do siebie już 150 tysięcy widzów.
Jak podaje Fakt, oglądalność pierwszego odcinka z ich udziałem sięgała 453 tysięcy. Od tamtej pory było już tylko gorzej. Obecnie para jest w stanie zainteresować niewiele ponad 300 tysięcy osób, czyli o połowę mniej niż liczy publiczność wydań prowadzonych przez Tomasza Kammela i Urszulę Chincz.
Widzowie nie zapałali sympatią do ekscentrycznej pary: przesadnie pobudzonej Richardson i mrukliwego Zamachowskiego - zauważa tabloid. Trzeba nie lada sztuki, żeby w tak krótkim czasie zniechęcić do siebie tylu oglądających. Jak oni to robią? Richardson prawie nie zamyka się buzia. Plecie, co jej ślina na język przyniesie. A jej życiowy partner? Zamachowski może i bryluje na scenie, ale w telewizji, gdzie sam musi napisać sobie rolę, jest bezradny.
Kłopot w tym, że za swoje występy lubiąca poranny seks para otrzymuje spore pieniądze z abonamentu. Jak już pisaliśmy, zarabiają po 5 tysięcy złotych na głowę za każdy odcinek. Łącznie daje to miesięczny zarobek równy kwocie, na którą prezes TVP musi pracować przez 2 miesiące. Trudno zrozumieć, dlaczego telewizja publiczna, narzekająca na brak pieniędzy, postanowiła inwestować co miesiąc 40 tysięcy akurat w tę dwójkę.