Informacja o poddaniu się Angeliny Jolie prewencyjnej podwójnej mastektomii z rekonstrukcją piersi wywołała sporo kontrowersji. Aktorka, której matka zmarła na nowotwór w wieku 56 lat, postanowiła zminimalizować ryzyko zapadnięcia na śmiertelną chorobę. Jako posiadaczkę zmutowanego genu BR1 szanse na zapadnięcie na raka piersi oszacowano u niej na aż 87%, a na raka jajników - na 50%. Zobacz: Z OSTATNIEJ CHWILI: Angelina Jolie USUNĘŁA OBIE PIERSI!
Dr Dariusz Godlewski, onkolog z Ośrodka Profilaktyki i Epidemiologii Nowotworów oraz inicjator kampanii społecznej _**Policzmy Się**_ komentuje w rozmowie z nami, że decyzja Jolie, chociaż wydaje się kontrowersyjna i zbyt daleko idąca, była słuszna.
Decyzja Angeliny Jolie jest odważna, ale potrzebna. My także tym pacjentkom, które mają odpowiednie wskazania, zalecamy taki zabieg - mówi dr Godlewski. W Polsce to może być około tysiąca pacjentek rocznie. Ich decyzje są różne, części brakuje odwagi, boją się utraty "kobiecości". Tymczasem w czasie tego samego zabiegu wszczepiane są implanty. Otoczenie może w ogóle nie zorientować się, że kobieta przeszła mastektomię. Tym bardziej ogłoszenie tego faktu przez Angeline Jolie powinno wzbudzić uznanie. Musimy więcej mówić o raku, bo w Polsce aż 15% pacjentów nie podejmuje leczenia. Tymczasem trwająca właśnie kampania "Policzmy się" dobitnie pokazuje, że rak to nie wyrok. Przykład tych, którzy pokonali nowotwór powinien być inspiracją dla innych.
Przypomnijmy, że Polska wciąż zajmuje wysokie miejsca w rankingach umieralności na nowotwory, z nowotworem piersi i jajników na czele.