Doda zapracowała na swoje 18 tysięcy złotych za pierwszy odcinek Gwiazdy tańczą na lodzie. Gdyby nie jej udział, mało komu chciałoby się obejrzeć ten "show" do końca. W każdym razie na pewno nie nam. Wczoraj o 20-tej włączyliśmy Dwójkę i tak jak się spodziewaliśmy - Doda była jedynym wyrazistym elementem programu. Gdyby nie jej nieobliczalne oceny, nikt nie czekałby na to, co stanie się dalej. Jazda na łyżwach jest na tyle trudnym sportem, że obserwowanie sprawdzających się w niej amatorów nie jest po prostu żadną rozrywką.
W pierwszym odcinku odbyły się eliminacje między 4 potencjalnymi uczestnikami - Eweliną Serafin, Piotrem Zeltem, Beatą Sadowską i Christiną Bien. Wygrał Piotr Zelt, ale to jest akurat najmniej interesujące. Jedyną zawodniczką, która przykuła naszą uwagę była Ewelina Serafin, która podczas prezentacji trenowała "śmiech Dody", a w jednej z migawek z treningów jechała na łyżwach z... pudelkiem na rękach. Być może te dwa fakty rozsierdziły Dodę, która komentując jej występ była bezlitosna.
Przede wszystkim nie odniosła się w ogóle do tego, co widziała na lodowisku. Przypomniała tylko imprezę, na której Serafin "pokazywała tyłeczek fotoreporterom", a potem "narzekała, że jest kojarzona z Dodą".
Kochana, jeżeli chcesz być kojarzona z Dodą, to musisz się bardziej postarać! Królowa jest tylko jedna! - wypaliła Dorota. I przyznała jej jeden punkt na dziesięć.
I to byłoby na tyle, nic więcej nie wydarzyło się w Gwiazdy tańczą na lodzie. Odradzamy oglądanie tego serialu.