Nasza informatorka spotkała Edytę Herbuś i Marię Wałęsę w modnej restauracji. Towarzyszył im Michał Piróg i jeszcze dwóch mężczyzn. Z obserwacji zachowania Wałęsówny wynika, że nie cierpi ona na depresję, jak podejrzewało wiele osób. Była wesoła, nawet za bardzo...
Edyta wyglądała bardzo ładnie i mało się odzywała. Siedziała obok Piroga [tak się go odmienia?] i wydawała się nim bardzo zainteresowana. Pani Wałęsa zaś zachowywała się bardzo głośno. Popisywała się przed dwoma siedzącymi obok żigolakami. Wyglądała nieświeżo, była w bardzo dużym golfie. Jeden z tych dwóch panów był chyba jej chłopakiem. Później się przesiadła tak, by być między nimi.
Jeden z nich miał koszulkę z krótkim rękawem. Wałęsa pieściła jego chude ramię językiem [!] i szeptała mu jakieś słówka do ucha, zaśmiewając się zalotnie. Później udawała, że pali i wydmuchiwała wirtualny dym z ust, mówiła, że chce jej się palić. Kiedy za długo się na nią patrzyło, robiła dziwną, niemiłą minę, jakby miała powiedzieć: "Co się tak gapisz". Dwaj panowie bardzo się starali zabawiać panie, jeden z nich wsadzał sobie pałeczki do buzi i udawał wampira. Edyta w końcu zaczęła pstrykać fotki swojej, wydaje się, zgranej paczce przyjaciół.
Musimy przyznać, że narracja naszej informatorki rozbawiła nas bardziej niż samo zajście.