Córka generała Wojciecha Jaruzelskiego, Monika, bardzo chce zarabiać na byciu celebrytką i ostatnio coraz mocniej promuje się w mediach. W swojej autobiografii "Towarzyszka Panienka" bardzo zdawkowo wspomina jednak swój związek z Bogusławem Lindą. Poznali się w lutym 1990 roku. Ona była córką ówczesnego prezydenta, on zaś aktorem, który lada chwila miał osiągnąć szczyt popularności. Poznali się w warszawskim SARP-ie, najmodniejszym wtedy lokalu stolicy. Linda miał już za sobą związki z Polą Raksą i Bogną Sworowską, zaś Jaruzelska właśnie rozstała się z adwokatem o aktorskich ambicjach, Aleksandrem Pociejem.
Panowie nie byli przyjaciółmi. Pociej zazdrościł Lindzie aktorskiej kariery, zaś Linda jemu pieniędzy i dobrze płatnego, stabilnego zawodu. Kiedy tylko pojawiła się okazja przechwycenia jego dziewczyny, chętnie z niej skorzystał. Jak wspominają znajomi Bogusława, uwielbiał całą oficjalną otoczkę swojego związku z Jaruzelską.
Cieszyła go świadomość, że codziennie na prezydenckim biurku lądują raporty z jego spotkań z Moniką - mówi w rozmowie z tygodnikiem Na żywo znajomy aktora. Lubił podczas imprezowania wynosić coś "na rozgrzewkę" czekającym przed lokalem ochroniarzom prezydentówny**.**
Linda doczekał się też zaproszenia do Belwederu. Jaruzelski jednak go nie polubił... Później okazało się, że rzeczywiście nie pasują do siebie z Moniką. Poszło ponoć o słabość Bogusia do fanek, którym "nie potrafił odmawiać". A także o przyjaźń z Władysławem Pasikowskim, z którym nakręcali się wzajemnie do różnych ekscesów takich jak nocne kąpiele po pijaku w jeziorze lub pojedynki na broń gazową. Koło Lindy zaczęła się też kręcić Lidia Popiel, nazywana "księżniczką SARP-u", wówczas żona znanego rzeźbiarza. Kiedy jego relacje z Moniką zaczęły się rozluźniać, szybko skorzystała z okazji. Są małżeństwem do dzisiaj, mają nastoletnią córkę.