Po czterech miesiącach negocjacji oraz próśb Rihanna postanowiła pozwać do sądu sieć Top Shop. Właściciel znanej na całym świecie marki, Philip Green, najpierw długo nie odpowiadał na telefony prawnika gwiazdy, a następnie odmówił usunięcia z półek swojego sklepu podkoszulka z podobizną piosenkarki. Za zdjęcie Barbadoski zapłacił fotografowi, ale uznał, że nie musi dzielić się zyskami z samą Rihanną.
To, co najbardziej oburzyło Rihannę to ich odpowiedz. Właściwie odpisali: Idź do diabła. Nie obchodzi nas to. Zamierzamy nadal cię sprzedawać. Zaoferowali jej 5 tysięcy dolarów i napisali, że ma się odczepić. Nigdy nikt jej tak nie potraktował - powiedział mediom przedstawiciel firmy Reed Smith, która zajmuje się międzynarodowymi pozwami.
Nawet jeśli w Wielkiej Brytanii prawo w takich sytuacjach nie broni artysty i tak zdecydowała się zabrać sprawę do sądu. Wydała już niemal milion dolarów na zebranie dowodów oraz opinie specjalistów. Dla niej to bardzo ważne i niebawem wyda specjalne oświadczenie w tej sprawie. To bezprawne wykorzystywanie jej wizerunku - dodał.
Rihanna domaga się oficjalnych przeprosin, wycofania podkoszulka ze sprzedaży i odszkodowania w wysokości 5 milionów dolarów.