Bezrobotny Tomasz Kammel przyszedł ostatnio na Woronicza, by prosić o jeszcze jedną szansę. Informator Super Expressu zdradza:
To nie był ten sam, pewny swego Tomek. Wyglądał tak, jakby przejechał po nim czołg typu Tygrys. Skruszony chciał reaktywować swój gwiazdorski kontrakt.
Tomek wyraził chęć powrotu. Czekamy jednak na propozycje programowe programowe z jego strony. No i najwyższy czas, by wyrósł z krótkich spodenek i przestał wyręczać się ojcem.
Jednak ojciec Kammela - Christian (Bronisław) Kammel nadal reprezentuje interesy syna.
Podobno byli współpracownicy śmieją się, że obecną sytuację Tomek "sam sobie wytańczył". Przypomnijmy: bez konsultacji z szefostwem TVP wziął udział w TVN-owskim Tańcu z gwiazdami, nie pojawił się w nowym rozrywkowym show telewizji publicznej - Taniec na lodzie (ciężko nam go jednak za to winić), odmówił też prowadzenia Przebojowej nocy, a w dodatku chciał renegocjować swój gwiazdorski kontrakt i postawił warunki niemożliwe do spełnienia - między innymi żądał podwojenia swojej pensji. Do tej pory dostawał prawie 40 tysięcy miesięcznie.
Warunkiem współpracy z TVN-em było zaskarbienie sobie sypmatii widzów w Tańcu z gwiazdami, co, jak wiemy, się nie udało. Dlatego skruszony Kammel wrócił na Woronicza i błaga o jeszcze jedną szansę.
Póki co, jego miejsce w telewizji zajął Radosław Brzózka - świetnie sobie radzi i kosztuje stację o wiele, wiele mniej.