Jak już pisaliśmy, w minioną sobotę w swoim domu w San Marco niedaleko Neapolu zmarł na zawał serca gitarzysta Marek Jackowski. Miał 66 lat. Zobacz: Nie żyje Marek Jackowski
W ciągu minionych kilku lat namawiał Korę na reaktywację zespołu Manaam. Niestety, nie doszło do tego. Korze z pewnością będzie trudno to sobie wybaczyć.
Po prostu nie mogłam uwierzyć - mówi o śmierci byłego męża w Super Expressie. Marek był bardzo aktywny, taki pełen życia, tworzył, był w ciągłym kontakcie internetowym ze swoimi fanami. On był naprawdę taki ogarnięty, do końca komponował. To nasz wielka rozpacz, dlatego, że tkwił w nim jeszcze wielki potencjał. To niezwykły człowiek, nie ma wielu takich jak on.
Niestety, rodzina zmarłego zrobiła Korze niemiłą niespodziankę, organizując błyskawiczny pogrzeb we Włoszech. Jak informuje Fakt, artystę pochowano już wczorajszego popołudnia, czyli niewiele ponad dobę od chwili śmierci. Kora nie zdążyła w tak krótkim czasie zorganizować sobie wyjazdu.