Monika Richardson ma poważne problemy z pogodzeniem się z utratą popularności i sympatii widzów. Kilka lat temu, gdy prowadziła program Europa da się lubić, część widzów uważała, że lubić da się też ona. Jej wizerunkiem mocno nadszarpnął jednak romans ze Zbigniewem Zamachowskim, dziwne wywiady i publiczne wyznania o porannym seksie. Monika napawała się publicznie swoim szczęściem w czasie, gdy była żona aktora wyraźnie nie radziła sobie z rozpadem małżeństwa. To nie spodobało się wielu osobom, między innymi Krystynie Jandzie.
Prezenterka w końcu nie wytrzymała. W najnowszym wywiadzie zapowiada pozwy przeciwko gazetom publikującym, jak twierdzi, "fałszywe informacje" na jej temat. Przekonuje, że ktoś bardzo jej nieprzychylny karmi media nieprawdziwymi donosami z jej życia osobistego.
Mam już tego wszystkiego dosyć! Mam dość kłamstw na nasz temat. Kwota pięciu tysięcy za prowadzenie odcinka, o których piszą tabloidy, jest wyssana z palca i kilkakrotnie zawyżona. Ktoś chce nas zniszczyć - burzy się na łamach Show.
Richardson zapewnia także, że, mimo poważnych problemów z odnalezieniem się w programie na żywo, Zbyszek nie zrezygnuje z prowadzenia piątkowych wydań Pytania na śniadanie. Mówi także, że nie sprzedaje swojego luksusowego domu na Wilanowie, a oferta została zamieszczona w sieci przez... kogoś, kto źle jej życzy.
Miałabym sprzedać dom? I to za takie pieniądze? To jakaś bzdura! Nikt przy zdrowych zmysłach nie wystawiłby na sprzedaż i to w dobie kryzysu domu za pięć milionów złotych. Chcę raz na zawsze wszystko wyjaśnić. Zadać kłam tym nieprawdziwym informacjom. Chcę, żeby ludzie przestali kłamać na nasz temat, żeby dali nam spokój.
Wierzycie, że naprawdę nic nie wiedziała o ofercie, która pojawiła się w sieci? Przypomnijmy zdjęcia z serwisu ogłoszeniowego: