Marcinowi Mellerowi nie podoba się otaczająca go rzeczywistość. Nie chodzi oczywiście o celebrytów, z którymi przyszło mu pracować. Niedawno pisał o dostawcy jedzenia, który wykonuje jego zdaniem poniżającą pracę i ratuje resztki godności eleganckim strojem. Zobacz: Meller o dostawcy: "Łaknie szacunku, W CIEMNEJ DUPIE"
W najnowszym Newsweeku postanowił wypisać listę przywar Polaków. Najbardziej przeszkadza mu to, że "capi im spod pacholców":
Kiedy jadę metrem obok kolesi w koszulkach na ramiączkach, co samo w sobie jest obleśne w centrum miasta, a im tak wali spod tych pacholców, tak capi nieprzytomnie jak z kibli w dawnej bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego, tych przy samym wejściu do świątyni czytania, które na dzień dobry atakowały niezapomnianym i absolutnie morderczym bukietem.
Kiedy poruszam się slalomem po mieście, bo właściciele nie sprzątają po srających gdzie popadnie swych braciach mniejszych.
Kiedy nabzdyczeni godnościowo spacerowicze łażą po ścieżkach rowerowych i jeszcze wygrażają, jak im się zwróci uwagę.
Kiedy jedzie taki pięć na godzinę lewym pasem na drodze szybkiego ruchu i nie zjedzie na prawy, choćby skały sami wiecie co.
Kiedy wyjeżdżający z parkingu idzie płacić dopiero wtedy, kiedy zatrzyma się pod szlabanem, blokując wszystkich innych, ale co tam.
Kiedy obcy komentują, jak mam ubranego dzieciaka, za ciepło, za zimno, za mało warstw, za dużo.
I jak Marcin, już lepiej? :)