Tytułowa rola w biograficznym serialu o Annie German to niewątpliwie najlepsze, co mogło się trafić Joannie Moro. Aktorka, grająca dotąd ogony, z dnia na dzień stała się gwiazdą. Nie przysporzyło jej to oczywiście sympatii wśród zazdrosnych koleżanek po fachu. Zobacz: "Koleżanki" krytykują Joannę Moro: "NIE MA TALENTU"
Na razie jednak aktorka nie ma czasu przejmować się tym, że krzywo na nią patrzą. Jak już pisaliśmy, przygotowuje się właśnie do roli w kolejnym rosyjskim serialu, a także dopracowuje materiał na płytę z repertuarem Anny German. Zainteresowanie, powstałe na fali popularności serialu, jest ponoć ogromne. Książka Marioli Pryzwan Tańcząca Eurydyka we wspomnieniach rozeszła się na pniu.
Na promocję przyszło niemal 300 osób, a książki wykupiono w 10 minut - chwali się w rozmowie z tygodnikiem Rewia organizatorka spotkania z czytelnikami w podwarszawskiej Jabłonnie.
Moro liczy na to, że z płytą będzie podobnie. Materiał ma być gotowy za 4 tygodnie. Na jesień zaplanowano zaś trasę koncertową. Moro postanowiła oprzeć swoją dalszą karierę na podobieństwie do zmarłej artystki.
Joasia wciąż jest Anną German - mówi znajoma aktorki. Nie wyszła z roli. Stara się mówić jak ona, przekrzywia głowę na prawą stronę, tak jak robiła to German, przejęła jej spokój i często mówi z rosyjskim akcentem.