Do niedawna między Melanie Brown i Eddiem Murphy nie układało się najlepiej. W końcu Eddie oświadczył, że jest ojcem córeczki Mel, małej Angel Iris, ale był wściekły z powodu zachowania piosenkarki, która rozdmuchała całą sprawę w mediach.
Niedawno pisaliśmy, że aktor zamierza pójść do sądu i oskarżyć Mel o zniesławienie i szantaż. W odpowiedzi Brown zagroziła wyjawieniem brudnych szczegółów z życia Murphy’ego. Co dziwne, sytuacja bardzo szybko się uspokoiła. Teraz Melanie jest dla Eddiego po prostu słodka:
Nie mogę o nim powiedzieć nic złego. Przynajmniej o takim, jakiego znałam, kiedy byliśmy jeszcze razem. Był dobry. Naprawdę dobry. Odkąd odeszłam od niego, nie znam już tamtego człowieka - więc teraz nie mogę nic o nim powiedzieć.
Źródła podejrzewają, że Brown przestraszyła się procesu o zniesławienie. Możliwe jednak, że złagodniała dzięki udanemu życiu rodzinnemu. Na każdym kroku wokalistka podkreśla, że jest bardzo szczęśliwa ze swoim mężem - Stephenem Belanfonte:
Oboje przeżywaliśmy te same wzloty i upadki w życiu, karierze, kontaktach z przyjaciółmi. Czasem ktoś sprawia, że stajesz się lepszym człowiekiem tylko przez to, że istnieje, że masz z nim kontakt. Taki właśnie jest Stephen. Podziwiam go za to, że w najgorszej sytuacji potrafi dostrzec jasne strony. On sprawia że wszystko zmienia się na lepsze. Każdego dnia zasypuję go pocałunkami. Dosłownie terroryzuję buziakami jego i nasze córki!