Kolejny odcinek Jak ONI śpiewają za nami. Zaczynamy tradycyjnie od drogich naszym sercom prowadzących. Tym razem udało się ubrać Kasię Cichopek stosownie, jednak Krzysztof przeszedł samego siebie. Cóż, facet po czterdziestce określany mianem "słodziaczka" nie może rokować dobrze.
Uratowana głosami widzów Małgosia Teodorska zaśpiewała papierowym głosem Papierowy księżyc, czyniąc tym samym wielką krzywdę piosence Haliny Frąckowiak. Piotr Polk nie próbował nawet imitować Banderasa w Cancion del Mariachi i może dlatego wypadł zupełnie nieźle.
Nieporozumieniem była próba śpiewu Kasi Zielińskiej, a nakrycie głowy aktorki podkreślało jedynie mierność formy i treści.
Już wcześniej dało się zauważyć, że Mikołaj Krawczyk bardziej wygląda niż śpiewa. Dzisiaj wyjątku nie było, ale gimnazjalistki go kochają i serialowy amant pewnie ocaleje.
Jak dobrze, że jest w tej edycji zjawiskowo świeża i utalentowana Patricia Kazadi, choć co do jej amatorstwa jako wokalistki mamy poważne zastrzeżenia, o czym już wczoraj pisaliśmy. Może faktycznie jej udział w rywalizacji jest nie fair, ale przynajmniej ucho odpoczywa po jękach i mękach większości uczestników.
Nieciekawie zabrzmiała Joanna Liszowska w piosence Cher. Jej występ był jednak niczym w porównaniu z wywodem, jaki na ten temat zafundowała widzom Edyta Górniak. Brakuje nam nieco jej imienniczki z poprzedniej edycji, której największe fałsze i wpadki uchodziły na sucho. Wierzymy jednak, że Herbuś wkrótce gdzieś nam się objawi.