U Grycanów nadal nie jest kolorowo. Okazuje się, że lansująca się na bardzo zamożną rodzina ma poważne problemy finansowe. Dało się to zauważyć, gdy mąż Marty Grycan prosił swoich znajomych o pożyczkę, by spłacić długi żony.
Marta zrobiła karierę jako dziedziczka wielkiej fortuny. Ale ona w show biznesie chciała przede wszystkim zarobić pieniądze - mówi informator tygodnika Gwiazdy. To jednak okazało się znacznie trudniejsze, niż sądziła.
Pozycja Grycanki w show biznesie jest bardzo niepewna. Po tym, jak wyrzucili ją z programu Polski turniej wypieków, pozostało jej jedynie pisanie "książek". Sama nadal jednak wierzy własną pozycję. Jeden z jej współpracowników zdradza, że Marta... nie chciała płacić fryzjerowi.
Myślała, że dla fryzjera sam fakt, że ją czesze, jest taką reklamą, że nie będzie się domagał wynagrodzenia - mówi. Zbyt szybko uwierzyła w to, że jest gwiazdą. Przy pierwszym kontakcie zachowuje się jak anioł, ale gdy trzeba zawalczyć o swoje, potrafi pokazać pazurki.
Czesanie Marty Grycan może i jest "reklamą". Pytanie tylko, czy dobrą.
Marta dała się ostatnio poznać jako "gwiazda" o bardzo wygórowanych wymaganiach. W czasach swojej "świetności" potrafiła zażądać za wyjazd na pokaz poza Warszawę 10 tysięcy złotych. Nie miała pojęcia, że to nierealna stawka.