Jan W., ojciec oskarżonej o zamordowanie swojej półrocznej córeczki Katarzyny Waśniewskiej, żali się w rozmowie z Faktem, że minione półtora roku dało mu solidnie w kość. Jak zapewnia, uznał, że bez pomocy fachowców nie da sobie rady.
Puszczają mi nerwy - żalił się przed sądem w Sosnowcu, gdzie wkrótce ma ruszyć jego proces o groźby karalne i napad z siekierą na fotoreportera (!). Sam zgłosiłem się na oddział psychiatryczny, bo już nie wytrzymuję. Poniosły mnie nerwy, nie wytrzymałem tego wszystkiego, tego, co spotyka mnie od półtora roku. Nie wytrzymałem.
W ten sposób miał nadzieję przekonać sędziów, że zaatakowanie fotografa siekierą było w jego przypadku usprawiedliwione. Sąd na razie nie wzruszył się jego historią i wyznaczył termin kolejnej rozprawy na 26 czerwca.
Przypomnijmy, że sprawa o atak na fotoreportera jest drugą prowadzoną obecnie przeciwko ojcu Katarzyny Waśniewskiej. Pierwsza dotyczyła znęcania się nad żoną Leokadią i grożenia jej śmiercią. Dwa lata temu Jan W. został skazany na 10 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu i prace społeczne. Niestety, przez ten czas nie zdołał wzbudzić w sobie entuzjazmu do darmowej pracy. Nawet nie zgłosił się do kuratora. W marcu tego roku prokurator złożył wniosek o 150 dni pozbawienia wolności dla Jana W., a sędzia przychylił się do tej propozycji.
Zobacz też: Wystawią SZTUKĘ O WAŚNIEWSKIEJ! W Dzień Dziecka!