Jak pisaliśmy wczoraj, menedżer Roberta Lewandowskiego potwierdził w TVN24, że szczegóły przejścia piłkarza do zwycięskiego Bayernu zostały już ustalone. Tę wersję potwierdził po finale Ligi Mistrzów trener klubu, Jupp Heynckes, zapowiadając, że "Robert nie pozwoli na siebie długo czekać."
Niestety trener, Borussi Dortmund zdaje się potwierdzać najgorsze obawy, że klub uparł się zmusić Lewandowskiego do wypełnienia kontraktu.
Ten cały cyrk jest trochę dziwny, bo wszyscy udają, że sprawa jest załatwiona - komentuje w rozmowie z niemieckim Bildem. Heynckes tak mówi, agent piłkarza tak twierdzi, a my de facto nawet jeszcze nie otrzymaliśmy oferty.
Reprezentujący Lewandowskiego Cezary Kucharski wyjaśnia, że po prostu w ten sposób pracuje.
To prawda, ale podobnie było w przypadku transferu Roberta Lewandowskiego z Lecha do Borussi - przypomina.
Kucharski ma już za sobą rozmowy z szefami Bayernu. Naciskał ich, by decydowali się w miarę szybko, dla dobra zawodnika, który po zakończeniu sezonu nadal nie jest pewien, na czym stoi. Niestety transfer Lewandowskiego jest tylko jednym z elementów rozgrywki, którą toczą między sobą dwa niemieckie kluby.
Jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Borussia najprawdopodobniej pogodzi się ze stratą swojego najlepszego napastnika, ale chce ugrać jak najwięcej - pisze Fakt. Władze dwóch najpotężniejszych klubów w Niemczech rozgrywają między sobą partię szachów. Toczą zimną wojnę, w której swój udział ma także Kucharski marzący, aby sprawa miała pozytywne zakończenie. Wszyscy są już powoli zmęczeni transferowym tasiemcem z udziałem "Lewego".
- Nie podoba mi się, jak to się wszystko odbywa. Co to ma znaczyć? – zastanawia się Klopp.
Na razie jedynym pewnikiem w życiu zawodowym Roberta jest jego kontrakt z Nike. Mimo że Bayern związany jest z Adidasem, Lewandowskiego jeszcze przez rok obowiązuje umowa z konkurencją. Plotki o transakcji wiązanej czyli jednoczesnym przejściu Roberta do Bayernu i Adidasa, okazały się nieprawdziwe.