Okazuje się, że nie tylko gwiazdom wydaje się, że mogą więcej i nie dotyczą ich przepisy obowiązujące "zwykłych ludzi". Niedawno pod kasą biletową Ogrodu w Wilanowie pojawiła się Hanna Gronkiewicz-Waltz w towarzystwie grupki osób. Zdarzenie, które miało miejsce w momencie wejścia na teren obiektu opisuje Fakt. Świadek skontaktował się z tabloidem i zrelacjonował dziwne zachowanie prezydent Warszawy:
Nadeszła w towarzystwie trzech, może czterech osób. Chciała wejść na teren ogrodu, ale nie miała biletu. Pan z obsługi nie chciał jej wpuścić, argumentując, że nie ma takiego zapisu w regulaminie, który uprawniałby taką darmową wizytę. Na to ona odparła, że jest prezydentem Warszawy i może wejść.
Ostatecznie pani prezydent zagrodziła pracownikowi ogrodu, że jeśli jej nie wpuści za darmo, będzie "interweniować u samego dyrektora". Strażnik przestraszył się, że straci pracę i ją wpuścił... Hanna Gronkiewicz-Waltz zarabia rocznie 300 tysięcy złotych i ma na koncie (oficjalnie) ponad 3 miliony złotych.
Czy powinna grozić konsekwencjami służbowymi pracownikowi, który nie chciał złamać dla niej przepisów?