Jak wiadomo, chałtury na zaproszenie amerykańskiej polonii to dla polskich celebrytów okazja nie do pogardzenia. Nie dość, że mogą zarobić wielokrotność polskiej stawki i są przez sentymentalnych rodaków traktowani jak wielkie gwiazdy, to jeszcze mogą po powrocie pochwalić się "shoppingiem" w Nowym Jorku.
Niestety, Katarzyna Skrzynecka i Piotr Gąsowski, wybierający się ze spektaklem za ocean, będą musieli obejść się smakiem. Nie dostali wiz na czas.
Przyczyną zaistniałej sytuacji są procedury, brak dobrej woli i skandaliczne podejście pracowników ambasady USA do polskich artystów - żali się w rozmowie z Super Expressem Marcin Stoch z agencji Weebee, która zaprosiła polskich aktorów. Jak zapewnia menedżer Gąsowskiego, wnioskowali o wizę pracowniczą, nie turystyczną, nie było więc mowy o jakiejkolwiek pracy na czarno.
Mieliśmy ją otrzymać w środę, opłaciliśmy nawet procedurę przyspieszającą - skarży się Dariusz Staśkiewicz.
Czuję się wystrychnięty na dudka - żali się Gąsowski. Jako poważny wykonawca rezerwuję terminy, muszę odmówić grania w teatrze, muszę ustawić sprawy rodzinne. Organizator wszystko przygotował. Dajemy odciski palców w konsulacie, pani w okienku mówi, że wizy będą w środę. I co? Ja otrzymuję paszport z wizą w piątek o godz. 14, a o 12:10 był samolot. Gdyby dano nam je 4 godziny wcześniej, bylibyśmy gotowi wystąpić tuż po wyjściu z samolotu. I co? Mam wizę, z której nie mogę skorzystać. To jest lekceważenie publiczności. Nie wyobrażam sobie odwrotnej sytuacji, że amerykańcy artyści tak zostaną potraktowani. Wielu z nas było już tyle razy w Stanach. Dla mnie jest to wykazanie się złą wolą. Amerykanie nie maja dla nas zbytniego poważania**.**
Oczywiście dodaje, że jeśli znów go będą chcieli za oceanem, to rzecz jasna poleci. Brak ich obecności byłby jego zdaniem "karaniem publiczności".
Nie można karać publiczności - wyjaśnia Piotr, zaś Kasia Skrzynecka dodaje, że wystąpią jesienią.