W kwietniu do mediów przedostała się informacja o rozwodzie Wojciecha Fibaka i młodszej od niego o 23 lata Olgi Sieniawskiej. Para miała poznać się, kiedy Sieniawska była ambitną studentką prawa na jednej z warszawskich uczelni. Małżeństwo przez lata promowało się w mediach "idealne" i "światowe". Mają jedną córkę. Okazuje się, że Fibak chwali się, że pomógł zaistnieć bogatego faceta koleżance swojej żony Katarzynie Gwizdale, dzisiaj znanej z okłądek jako "Kate Rozz". Przed poznaniem Piotra Adamczyka była żoną bogatego francuskiego biznesmena, Jeana Manuela Rozana. Zobacz:Fibak ROZWODZI SIĘ z przyjaciółką "Kate Rozz"!
W nowym wydaniu Wprost ukaże się materiał, który, jak zapewniają autorzy, ujawni proceder, o którym w warszawskim "środowisku" mówiło się od dawna. Czy będzie skandalem podobnym do afery z "modelkami" wysyłanymi na seks z biznesmenami, tylko w nieco bardziej dyskretny sposób? Fibak miał według tygodnika "ustawiać" młode, ładne i ambitne studentki ze swoimi bogatymi kolegami. Jak sam przyznał, zapoznał Kasię Gwizdałę z milionerem Rozanem.
Dziennikarze tygodnika postanowili przeprowadzić prowokację - młoda dziewczyna, podstawiona przez redakcję, skontaktowała się z tenisistą, pisząc do niego SMS-a o treści: _**Panie Wojtku, czy może pomaga pan miłym dziewczynom poznać i zarobić przy poznaniu miłych panów? Miła dziewczyna**_. Kilka dni później spotkała się z Fibakiem w jego galerii, zaopatrzona w dyktafon...
Mam bardzo fajnego przyjaciela, mieszka w Nowym Jorku. Polak, bardzo skromny, bardzo mądry, miły, fajny. Przyjeżdża czasami do Europy, niedługo przyjedzie - cytuje Fibaka i warunki jego "oferty" Wprost. To mam pierwszy pomysł, od razu... Ty mi się podobasz w ogóle. Masz inteligencję i jesteś apetyczna. Bardzo fajny facet. To jest pewnego rodzaju wyróżnienie dla ciebie, to jest wyjątkowy człowiek, wyjątkowy. Zaprasza go prezydent, premier, najbogatsi ludzie w Polsce, tacy naj, naj, naj**.**
Jednocześnie zapewniał, że nie czerpie ze swoich "usług" żadnych korzyści finansowych. Po prostu "pomaga".
To funkcjonuje bardziej na zasadach przyjaźni. Ja ustawiam ludzi mądrze. To nie jest tak, że wszystko jest ustalone. Moi znajomi nie nadają się do czegoś takiego, to są ludzie z klasą. X jest genialny, bo on kontynuuje takie znajomości, to może być dla ciebie na jakieś dwa, trzy lata. On ci pomoże w jakichś rzeczach, kosztach studiów, opłatach za telefon - tłumaczył Fibak i na potwierdzenie swoich słów przytoczył przykład promowanej w TVN byłej żony Piotra Adamczyka: Ja poznałem Kasię Gwizdałę z tym jej poprzednim Francuzem. Wiesz, ja mam takich przykładów ze 30, jak nie więcej. Nic z tego nie chcę, ja żyję w przyjaźni z tymi osobami.
Kilka dni po tym, kiedy do redakcji Wprost dotarły taśmy z zapisem rozmów z Wojciechem Fibakiem, z tenisistą skontaktował się redaktor naczelny tygodnika, Sylwester Latkowski. Nie trzeba chyba dodawać, że sportowiec zareagował dość nerwowo. Najpierw zagroził "wojną", a potem prosił, żeby nie publikować artykułu.
Przyszła do mnie dziewczyna do galerii, ale wie pan, to nie było... Ja nie powiedziałem, że ja czerpię jakiekolwiek... Ona przyszła i mówi, że chciała gdzieś wyjechać, że chciała zdobyć kontakt. Od razu wyczułem, że to jest jakiś numer, i bardzo świadomie powiedziałem, że faktycznie mogę jakoś pomóc, mogę z kimś skontaktować. Ale tam nie ma żadnej wzmianki o żadnych korzyściach, o niczym, żadnych pieniądzach - zapewniał Fibak i dopytywał, co może zrobić, żeby materiał nie został opublikowany...
Ale wie pan, jeżeli chcecie tak, to będzie wojna - zagroził. Nikomu niepotrzebna, ja mogę jedynie prosić, żeby tego nie puszczać. Ja zawsze chcę dobrze, nigdy nie chcę nic z tego, nie czerpię żadnych korzyści, zawsze wszystkim pomagam, ustawiam. Co ja mogę zrobić, żeby to nie poszło? Obiecuję współpracę do końca życia.
Pogłoski o tym, czym zajmuje się Fibak po godzinach, krążyły podobno w Warszawie od kilkunastu (!) lat. Rzucają one nowe światło na karierę Katarzyny "Kate Rozz". Na zdjęciu, które zrobiono w 1999 roku widać, że małżeństwo z bogatym Francuzem nie tylko mogło pozytywnie wpłynąć na jej pozycję w show biznesie, ale przede wszystkim na wygląd, który uległ sporej poprawie. No i ciekawe, czy informacje zdobyte przez Wprost będą przytaczane przez TVN równie chętnie, co bajki o "paryskim życiu Kate Rozz"...
Przypomnijmy, jak ją reklamują: "Jest bardzo utalentowaną AKTORKĄ, PIOSENKARKĄ i TANCERKĄ!"