Robert Janowski bał się, że bardzo zażyłe stosunki z oskarżoną o kradzież ubrań ze sklepu na Florydzie Moniką G., mocno odbije się na jego reputacji i wiarygodności przed sądem. Prezenter był w trakcie batalii o sprawowanie opieki nad córkami, gdy media dowiedziały się, jak zarabiała jego narzeczona.
Prowadzący Jaka to melodia oficjalnie zerwał wszystkie stosunki z oskarżoną, ale media donoszą, że tak naprawdę wspiera ją i opłaca jej drogich prawników (zobacz: Poleci do USA na proces Moniki?). Jego strategia się chyba opłaciła, bo sąd kilka dni temu podjął decyzję, że starsza córka może mieszkać z nim. Katarzyna Dańska twierdzi, że to szkole Anieli zależało na tym, by mieszkała z matką.
Szanuję decyzję córki. O zmianę miejsca zamieszkania wnioskowała szkoła - mówi w rozmowie z Show. Chodziło o rażące zaniedbanie. Dobro córki jest najważniejsze. Cieszę się, że będzie pod kontrolą kuratora. A dzieci muszą mieć kontakt z obojgiem rodziców.
Sąd ustalił warunki opieki nad małoletnimi w taki sposób, by rodzice mogli uczestniczyć w ich wychowywaniu. Nie ograniczył też sprawowania opieki przez żadną ze stron - mówi Maja Smoderek z Sądu Okręgowego w Warszawie.
Na tym jednak nie koniec sądowych batalii byłych małżonków. Jak donosi Flesz, Janowski chce uzyskać prawo do sprawowania opieki także nad młodszą córką, Tolą. Z byłą żoną chce się spotkać na sali sądowej za pół roku. Do tego czasu muszą brać razem udział w mediacjach.
Wyobrażacie sobie, jak na siebie patrzą w czasie takich przymusowych spotkań?