Oczywiście, być może źle zrozumieliśmy Michała Wiśniewskiego, ale wyznał właśnie swoim na blogu, że był "nagrzany", gdy wiózł ciężarną Mandarynę do szpitala!
Pamiętam jak rodziła się Fabienne - wspomina. Dziś Marta wspomina to choć z przekąsem to chyba jednak z wielkim sentymentem. 3 tygodnie do terminu porodu. My siedzimy w klubie pilota SimNetAir i przekazujemy sobie "codzienności". schodzi Marta i oznajmia, że jej wody odeszły. powiedziałem wtedy - "kochanie, jeszcze 3 tygodnie"! - wtedy na ryk wściekłej żony zerwałem się i w dramatyczny sposób dowiozłem ją do szpitala...
czy było to mądre? nie... ale dowiozłem i od tej pory nikt w życiu nie spotka nagrzanego mw za kółkiem. ale wtedy chodziło o narodziny mojej ukochanej córki... to nie tłumaczenie, raczej wyjaśnienie... miało się...
Czy człowiek, który z własnej woli przyznaje się, że wiózł pijany samochodem kobietę w 8. miesiącu ciąży, jest normalny? Załóżmy nawet, że nie mógł wezwać taksówki, poprosić kogokolwiek innego o poprowadzenie samochodu, albo nawet że źle zrozumieliśmy jego wpis na blogu i chodziło mu o coś innego. Ale jak osoba publiczna może pisać coś, co musi być jednoznacznie odczytane jako przyznanie się do narażenia na śmiertelne niebezpieczeństwo swojej żony i dziecka?
Czy mąż ciężarnej kobiety może zrobić cokolwiek gorszego? Michał, jak nazwałbyś siebie, gdyby zdarzył się wam wypadek, skoro mordercą nie zasługującym na żadne prawa nazywasz człowieka, który zabił w obronie własnej, walcząc o życie 3 bandytów, którzy włamali się do niego do domu (przypomijmy)
?