Wczorajszy Wprost ujawnił skandaliczne informacje dotyczące "swatania" młodych dziewczyn z bogaczami przez byłego polskiego tenisistę. Z artykułu wynika, że Wojciech Fibak pomagał "miłym studentkom" poznać przyszłych partnerów oraz mężów. Oczywiście milionerów, "znajomych prezydenta i premiera". "Takich naj naj naj" - jak reklamował jednego z nich Fibak dziennikarce. Prowokacja ujawniła także, że Fibak chwali się, że doprowadził do poznania Kasi Gwizdały z bogatym Jeanem Manuelem Rozenem. Zobacz:
Dziś "Kate Rozz" wydała oficjalne oświadczenie, w którym zaprzecza, że była tego typu dziewczyną do towarzystwa. Celebrytka twierdzi, że jej małżeństwo było oparte na prawdziwej miłości i staje w obronie oskarżonego o stręczycielstwo sportowca.
Oboje jesteśmy zasmuceni insynuacjami jakie pojawiły się we wczorajszej prasie - pisze Gwizdała. Wygląda na to, że Wojtek Fibak stał się organizatorem niemożliwego zawsze i wszędzie.
Być może też przedstawił Fryderyka Chopina dla George Sand? Dzięki Bogu oboje możemy powiedzieć, że w naszym przypadku nie było tak wyolbrzymionych okoliczności.
Bez żadnej umowy, bez żadnego planu, poznaliśmy się w normalnych okolicznościach, w otoczeniu wielu ludzi na kolacji, w miejscu publicznym - przekonuje. Zakochaliśmy się w sobie jak miliony ludzi. Tyle co tu można powiedzieć. Mamy do siebie nawzajem olbrzymi szacunek, jesteśmy również bliskimi przyjaciółmi rodziny Fibak i mamy wrażenie, że próba wciągnięcia nas do tego alagmatu i insynuacji nie ma zupełnie sensu.
Przypomnijmy, że Kasia stwierdziła też właśnie, że wcale nie wzięła ślubu z Piotrem Adamczykiem. Wynika z tego więc, że jej "ślubna" okładka była kłamstwem... Wierzycie jej?
Przeczytaj też: Fibak był już ZAMIESZANY W SKANDAL Z PROSTYTUTKAMI!