We wtorek gościem w Dzień Dobry TVN był Sylwester Latkowski, redaktor naczelny tygodnika Wprost. W rozmowie z Jolantą Pieńkowską, "najbogatszą polską dziennikarką", komentował ujawnioną niedawno aferę związaną z Wojciechem Fibakiem i propozycji, jaką składał młodej dziennikarce. Latkowski twierdzi, że sprawa byłego tenisisty to jedynie wierzchołek góry lodowej.
Mam nadzieję, że nasza publikacja doprowadzi do takiej sytuacji, że ktoś się zainteresuje, tym co na Zachodzie jest ścigane, sprawdzane - chociażby we Francji - gdzie elita nie ma przyzwolenia na takie zachowania i że w Polsce też zaczniemy o tym głośno mówić.
Czy to realne w kraju, w którym największe "gwiazdy" nazywały w telewizji "prostytutką" 13-letnią dziewczynkę zgwałconą w odbyt z wytryskiem przez Romana Polańskiego?
Na pytanie o Katarzynę Gwizdałę oraz jej francuskiego męża, którego poznała za pośrednictwem Fibaka naczelny Wprost udzielił zaskakującej odpowiedzi. Wyraźnie zasugerował, że ktoś próbuje tuszować skandal:
Dziękuję wam za odwagę. Gdy wczoraj pojawiła się publikacja, była masa telefonów z prośbami o udział w programach. Były stacje telewizyjne, które miały już zarezerwowane okienka na rozmowy. A nagle w pewnym momencie, o pewnej godzinie - lawina odmów. Tak jakby ktoś zadziałał, że wyciszamy problem, wyciszamy sprawę Wojciecha Fibaka.
To może mieć coś wspólnego z ważnymi osobami zamieszanymi w tę sprawę. W artykule pojawia się wiele osób, które korzystały z pomocy Fibaka, ale ich personalia zostały ukryte. Redaktor gazety twierdzi, że ujawnienie personaliów klientów tenisisty wywołałoby jeszcze większy skandal.
Pojawia się tam dużo nazwisk i gdybyśmy je ujawnili, byłaby burza. Ale nam nie o to chodzi. Nam chodzi o tego człowieka, który pośredniczył w tym procederze. W dodatku on nie robił tego jeden raz! To nie jest przypadkowe, że on odpowiada na te SMS-y. To jest naprawdę okropne i nie może być na to przyzwolenia.
Niestety w Polsce jest tak, że establishment to są "święte krowy". Im więcej wolno, oni więcej mogą. On nazwie to słabością i sprawa załatwiona - komentuje to Latkowski.
Rzeczywiście, ma niestety sporo racji. Wiele mediów, w innych wypadkach walczących o każdy głośny temat, tym razem podejrzanie milczy, jakby starało się wyciszyć sprawę. Zabawnie wyglądało to przede wszystkim w mediach związanych z Tomaszem Lisem (lubi Wojtka?). Z kolei Gazeta Wyborcza poszła jeszcze o krok dalej i... zaatakowała Wprost za to, że opisało prawdziwe zajścia i to, co mówił sportowiec. Oburzony dziennikarz Wyborczej nie ma nawet argumentów. Atakuje tylko emocjonalnie Latkowskiego, że używa metod "dziennikarskiego CBA" (!) i prowadzi "śmieciową" gazetę...
Oj, parę osób się tu chyba naprawdę boi upadku Wojciecha Fibaka.