Okazuje się, że naczelny tygodnika Wprost miał niestety rację, mówiąc, że "ktoś próbuje wyciszyć sprawę Fibaka". Dziennikarz zdradza, że nagle, w niejasnych okolicznościach zaczęto mu odwoływać wywiady w tej sprawie. Gazeta Wyborcza i media związane z Tomaszem Lisem w ogóle zgadadkowo zamilkły i nie komentują afery ze sportowcem promowanym od lat na "światowca" wielkiej klasy. Nie informują też na przykład o tym, że po wybuchu afery TVP zerwała współpracę z Wojciechem Fibakiem. Żaden z dziennikarzy nie uznał tego za ważną informację? A może ktoś zadecydował, żeby nie informować o tym czytelników?
A więc, jeżeli czytacie Gazetę Wyborczą i nie wiedzieliście, to informujemy: Fibak pracował jako ekspert TVP w czasie igrzysk olimpijskich w Pekinie, komentował też mecze Agnieszki i Urszuli Radwańskich. I już nie będzie. Bo ludziom w TVP jest chyba trochę wstyd.
Uznaliśmy, że w tej sytuacji kontynuowanie naszej współpracy z panem Fibakiem byłoby nieodpowiednie - przyznał w rozmowie z Super Expressem Włodzimierz Szaranowicz, szef TVP Sport.
Sprzyjający Fibakowi dziennikarze nie ograniczają się już jednak tylko do prób przemilczania sprawy. Atakują też... Wprost. Za to że opisał to, o czym, jak się dowiedzieliśmy, w środowisku mówi się już od lat. W należącym do Agory radiu TOK FM urządzono z tej okazji mały seansik nienawiści pod adresem redakcji Wprost. Dziennikarskie śledztwo tygodnika jest przez nich prorównywane do działalności CBA i agenta Tomka... Przeczytajcie i oceńcie argumenty oburzonych obrońców sportowca:
- To nie dziennikarstwo, to bruk! - pieklił się Waldemar Kumór z Gazety Wyborczej. Buntuję się przeciwko takiemu dziennikarstwu. Przypomniało mi to metody agenta Tomka. Można sobie usiąść i powiedzieć: "Zapolujemy dziś na Dominikę..." - zwrócił się do prowadzącej Dominiki Wielowieyskiej, żeby ją wystraszyć.
Oburzyła go też rozmowa Latkowskiego z Fibakiem, w której ten kompletnie się skompromitował, grożąc "wojną", obiecując "współpracę do końca życia", proponując pomoc dziennikarkom ("A czy to są dziennikarki, którym trzeba coś, nie wiem, gdyby pan na przykład zdecydował się, żeby tego nie puścić, czy to można im w jakiś sposób...") i przekonując, że "on dużo dla Polski zrobił".
Dziennikarz Wyborczej grozi naczelnemu Wprost, że... "zginie od swojej własnej broni":
- Druga sprawa to rozmowa Latkowskiego z Fibakiem. Jest cyniczna i oburzająca. Latkowski nagrywa, Fibak nie wie, że jest nagrywany. Latkowski stawia się w pozycji pana Boga, mówi: "Ja się zastanowię, co teraz z tym zrobię, zadzwonię za godzinę..." - mówi Kumór. Latkowski zginie od tej samej broni - też zostanie nagrany. Że wywozi śmieci do lasu, wychodzi z toalety, a nie myje rąk.
Tak bezczelnej obrony Fibaka nie wytrzymał już nawet obecny w studio były naczelny Przekroju, Roman Kurkiewicz, który przypomniał, że sam Fibak dziwnie kręcił i chyba wstydzi się tego, co robi:
- Z rozmowy z Fibakiem wynika jasno, że on sam ma poczucie, że jest to co najmniej wpadka. Wstrząsające w tym, co mówi pan Kumór jest to, że de facto oglądamy przemoc symboliczną dobrze sytuowanego, białego mężczyzny wobec kobiet, a on to zrównuje z myciem rąk w toalecie. To już nie jest żart.
Jest chyba tak, że tego typu publicyści, gdy muszą bronić kogoś ważnego, a czują w środku, że racja nie leży po ich stronie, celowo się nakręcają i unoszą oburzeniem na doręczyciela niewygodnych informacji. W tym wypadku - Wprost i Latkowskiego.
A co do "ustawiania" ze "znajomym prezydenta, premiera, takim naj, naj, naj", które Fibak oferował podstawionej dziennikarce: Jeżeli dziewczyny chcą sobie dorabiać w taki sposób, nikt im przecież nie będzie zabraniał. Skoro czują, że nadają się tylko do tego, na pewno mają rację. Jest, jak widać, całkiem sporo milionerów, którzy nie potrafią znaleźć sobie ładnej dziewczyny za darmo. Tylko niech potem nie promują ich na celebrytki i "kobiety sukcesu" a siebie samych na filantropów, to i nie będzie skandali.
A przy okazji, oglądając w telewizji różne dziwne celebrytki warto ufać zawsze swojemu pierwszemu wrażeniu. Często już po twarzach widać, która jak i za ile zaczynała.