Ilona Felicjańska postanowiła iść za ciosem i wydała kolejną książkę. Tym razem skupia się mniej na orgazmach, za to więcej na piciu i patologii.
Jak informuje Super Express, który, zdaje się, zdążył się już zapoznać z obszernymi fragmentami najnowszej publikacji, modelka opisuje głównie, skąd brała pieniądze na alkohol. Dowiadujemy się, że zdarzało jej się uciekać do niekonwencjonalnych sposobów.
Wyjęłam pieniądze ze skarbonki moich dzieci, żeby móc kupić alkohol - wyznaje Ilona w rozmowie z tabloidem. Nie rozmawiałam z nimi o tym, ale rozmawiam z nimi szczerze o uzależnieniu. Wydaje mi się, że zaufanie, jakie mamy, jest szalenie istotne. Jeśli nie rozmawiałam z nimi o tej skarbonce to uważam, że to nie jest potrzebne. Na pewno się o tym dowiedzą, jednak to nie zniszczy naszego zaufania.
Skoro opowiada o tym w tabloidach, rzeczywiście pewnie się dowiedzą. Na przykład od kolegów w szkole.
Wielokrotnie wylewałam alkohol do zlewu - kontynuuje wyznania modelka. Rzucałam butelkami, płakałam, że nigdy więcej. Na ręce noszę bransoletkę z datami moich kolejnych początków. Były cztery, ale ostatniej daty nie mam już zapisanej. Tak naprawdę moment zaakceptowania rozwodu z mężem był początkiem niepicia.
Ciekawe, czy te publiczne spowiedzi się jej opłacą. Myślicie, że zarobi na książce?
Przypomnijmy, jak ją promowała: