Prawie cztery lata po śmierci Michaela Jacksona jego jedyna córka, 15-letnia Paris, targnęła się na swoje życie. Nie wiadomo oficjalnie, co pchnęło nastolatkę do takiego kroku, jak jednak twierdzą anonimowo osoby z jej otoczenia, od dawna zmagała się z wieloma problemami. Nadal nie pogodziła się z odejściem swojego ojca, miała też mieć problemy z aklimatyzacją w nowej szkole, do które całe rodzeństwo wysłała babcia, Katherine Jackson. Wcześniej Paris, Prince Michael i Blanket uczyli się w domu.
Okazuje się jednak, że w prywatnej, elitarnej szkole, do której uczęszczała, Paris nie czuła się szczęśliwa. Miała tam być poniżana i wyzywana przez inne uczennice.
Nie ma mowy, żeby wróciła do tej szkoły. Była tam absolutnie nieszczęśliwa już od dłuższego czasu, a grupa wrednych dziewczyn prześladowała ją i zastraszała - mówi informator magazynu Radar. Konflikt eskalował, kiedy pojawiły się nowe zarzuty pedofilii wobec jej zmarłego ojca. Paris czuła się jak odludek już od dawna. Na pewno tam nie wróci, ponowne wejście w to środowisko może ją zniszczyć.
Teraz bliscy Paris zastanawiają się, jaka forma nauki będzie dla niej odpowiednia.
Być może będzie miała prywatnego nauczyciela w domu, jest też pomysł, żeby poszła do szkoły artystycznej, która byłaby dla niej idealna - dodaje osoba z otoczenia dziewczynki. Paris jest naprawdę utalentowana, a nauka w takiej szkole pomogłaby się jej rozwinąć.
Przypomnijmy, że nowe zarzuty o molestowanie seksualne pod adresem Jacksona wysunął znany tancerz i choreograf, Wade Robson. Zobacz: "Widziałam, jak MICHAEL MOLESTOWAŁ WADE'A!"