Ben Affleck stwierdził, że związek z Jennifer Lopez "zaszkodził jego karierze". Tym samym przyznał w końcu rację swojemu przyjacielowi - Mattowi Damonowi, który niedawno opowiadał o fatalnych skutkach romansuBena z latynoską piosenkarką.
Affleck twierdzi, że dwuletni romans z Jennifer zmienił jego wizerunek. Kiedy był zaręczony z Lopez ludzie postrzegali go jako połówkę sławnej pary, a nie jako samodzielnego, godnego szacunku i zaufania aktora:
To bardzo źle wpłynęło na moją karierę. Zainteresowanie brukowców rujnowało moje wysiłki jako aktora. Znalazłem się w paskudnej sytuacji - gdy byłem związany z Jennifer, media cały czas kłamały na mój temat, albo rozdmuchiwały drobnostki do rozmiarów sensacyjnych, gorszących historii. Wszystko po to, żeby zwiększyć nakład. To miało swoją cenę, musiałem ją zapłacić.
Wtedy to Affleck dostawał oferty grania w komediach romantycznych, wystąpił z Lopez w Gigli, wziął także udział w jednym z jej teledysków. Reżyserzy przestali mu proponować ambitniejsze role, zdawało się, że filmowy świat zapomniał o początkach jego kariery i o sukcesie Buntownika z wyboru.
Teraz Ben jest szczęśliwym mężem Jennifer Garner. Mają 22-miesieczną córeczkę - Violet. Affleck mówi, że odkąd założył rodzinę, jego hierarchia wartości zupełnie się zmieniła:
Mam zupełnie inne priorytety. Zdziwiłbym się, gdybym za parę lat nadal mieszkał w Los Angeles. Przeprowadzka byłaby dla mnie trudna ze względów zawodowych, ale są ważniejsze rzeczy.
Oczywiście, kariera nie przestała go interesować. Wciąż czeka na interesujące propozycje, zajmuje się też reżyserią - niedawno nakręcił Gone Baby Gone:
W tej chwili mam wrażenie, że "Gone Baby Gone" stało się osią mojego życia. Ciężko pracowałem, zależy mi, żeby film odniósł sukces. Naprawdę mi zależy.