Wczoraj pisaliśmy, że Britney Spears straciła prawo do opieki nad dziećmi. Sąd Rodzinny Los Angeles odebrał jej prawa rodzicielskie i ogłosił, że synowie piosenkarki przechodzą pod opiekę jej byłego męża, Kevina Federline'a. Świadkowie twierdzą, że po ogłoszeniu wyroku Britney była w szoku:
Wyglądała na wstrząśniętą i oszołomioną. W ogóle się tego nie spodziewała, nie sądziła, że może stracić dzieci.
Tuż po rozprawie wydawało się, że Spears nie przejęła się zbytnio wyrokiem. Wyszła z budynku sądu i pojechała prosto do salonu piękności. Dopiero po południu zaczęła sobie zdawać sprawę z tego, co się stało.
Jej bliscy boją się, że po stracie dzieci piosenkarka zrobi sobie coś złego. Niedawno kilkakrotnie dzwoniła do telefonu zaufania dla samobójców (zobacz: Chciała się zabić!)
. Przyjaciele Brit są zaniepokojeni:
To chyba jeszcze do niej nie dotarło. Ale wszyscy się obawiamy, że ona tego nie zniesie, że to ostatni cios. Britney wydaje się zagubiona, wyczerpana psychicznie i fizycznie. Nie wiemy, jak sobie poradzi bez dzieci. Nie wyobraża sobie bez nich życia. Jej matka cały czas do niej wydzwania. Stara się z nią skontaktować, bo boi się, że Britney zrobi coś głupiego. Ale ona nie odbiera telefonu.
Obawy matki są uzasadnione. Podobno Britney nie może się pozbierać i cały czas płacze. Po południu wsiadła do samochodu i wybrała się na przejażdżkę po Los Angeles. Nie wolno jej było tego robić; wokalistka ma sądowy zakaz prowadzenia samochodu. Jak twierdzi źródło:
Odebrano jej prawo jazdy, a ona jeździła po mieście. Zachowywała się, jakby nie wiedziała, co się dzieje na drodze. Jeździła w kółko, wykonywała nieprawidłowe manewry i zatrzymywała się, żeby zapytać o drogę. Kilka razy ledwo uniknęła zderzenia.