Znajomi Wojciecha Fibaka są naprawdę wściekli na Wprost za opisanie tego, o czym "na salonach" mówiło się podobno od lat. Niektórzy do tego stopnia, że postanowili odejść z pracy. Na redaktora naczelnego Sylwestra Latkowskiego obrazili się jego felietoniści Marcin Król i Tomasz Jastrun i postanowili zademonstrować swoją wierność koledze. Ich zabawny gest nikogo chyba nie wzruszył, więc ten pierwszy postanowił o sobie przypomnieć. Konkurencyjna Polityka publikuje na początku numeru jego artykuł, w którym atakuje Wprost i, oczywiście, broni Fibaka. I to jak :)
Król unika oczywiście jakiegokolwiek komentowania słów byłego tenisisty. Słów, których nikt nawet nie kwestionuje, bo są nie do obrony (przypominamy je poniżej). Atakuje tylko Wprost za to, że jest... "podłym tabloidem". Zwróciliście uwagę, że nasze "autorytety" coraz częściej oburzają się na ludzi dostarczających im niewygodne informacje?
Król porównuje artykuł Wprostu z żenującymi cytatami Wojciecha Fibaka do... "trzech piersi Elizabeth Taylor", o których czytał na stypendium w Ameryce. Oto efekt jego pracy intelektualnej:
Kiedy 40 lat temu udało mi się dostać paszport i pojechałem na stypendium do Ameryki, następnego dnia po przyjeździe do celu poszedłem do lokalnego supermarketu i przy kasie nabyłem nieznaną mi wówczas gazetę "The National Enquirer". Na pierwszej stronie widniał wielki tytuł: "Elizabeth Taylor ma trzy piersi". Z treści artykułu wynikało, że ma trzy, a pokazuje dwie, bo jedną chowa sprytnie pod pachą. Byłem zdumiony, wydawało mi się to skandaliczne i nie rozumiałem, dlaczego Elizabeth Taylor nie wytacza procesu. Znajomi szybko wyprowadzili mnie z mojej naiwności, a najistotniejszy był argument, że to oczywiście idiotyzm, jednak nikomu nie szkodzi, bo nawet czytelnicy nie wierzą, ale bawi ich czytanie takich bzdur. (...) Czy naprawdę jesteśmy aż tak głupi? Zapewne tak, chociaż w przypadku prawdziwych tabloidów toczy się pewna gra o charakterze rozrywkowym, natomiast znacznie gorzej, jeżeli tak mniemają wszystkie media. Raczą nas na przykład dziennikarstwem śledczym na poziomie rynsztoku.
Mocny argument? Dalej jest bardziej emocjonalnie. Opublikowanie nagranych propozycji Fibaka Król nazywa "mową podłości". Twierdzi też, że wszyscy, którzy krytykowali i wyśmiewali wielkiego "filantropa", mają "chore z podłości oczy":
Mamy śledztwa na miarę naszych czasów, śledztwa chamskie, ujawniające intymne szczegóły z życia celebrytów. Cham chamowi opowiada, a potem w dodatku jeszcze, jak to cham, narzeka, że wszędzie panuje chamstwo i nawet wydaje o tym numer tygodnika. Przygnębia mnie coraz silniejsze w Polsce zaplecze wspomnianej podłości. Wiele się pisze na temat mowy nienawiści, natomiast niewiele się pisze na temat mowy podłości, co sprawia, że nie bardzo wiemy, jak się w takich przypadkach zachować. Bo przecież - mówią mi - i w zegarkach Nowaka, i w kontaktach Fibaka jest ziarno brzydkiej prawdy. I co z tego? - odpowiadam - czy każde ziarno daje owoce?
Jeżeli ktoś ma się za uprawnionego sądzić innych, to jest albo chory albo podły. Osądy pozostawmy sądom i Panu Bogu. A my starajmy się opisać świat, jaki jest, a nie taki, jaki wydzimy przez nasze chore z podłości oczy.
Wszystko to, przypomnijmy, w obronie pana Wojtka, który kusił młodą dziennikarkę opłaceniem studiów i rachunku za telefon przez jego kolegę - pana "naj naj naj" :)
Przypomnijmy:
Mam bardzo fajnego przyjaciela, mieszka w Nowym Jorku. Polak, bardzo skromny, bardzo mądry, miły, fajny. Przyjeżdża czasami do Europy, niedługo przyjedzie - cytował Fibaka i warunki jego "oferty" Wprost. To mam pierwszy pomysł, od razu... Ty mi się podobasz w ogóle. Masz inteligencję i jesteś apetyczna. Bardzo fajny facet. To jest pewnego rodzaju wyróżnienie dla ciebie, to jest wyjątkowy człowiek, wyjątkowy. Zaprasza go prezydent, premier, najbogatsi ludzie w Polsce, tacy naj, naj, naj.
To może być dla ciebie na jakieś dwa, trzy lata. On ci pomoże w jakichś rzeczach, kosztach studiów, opłatach za telefon. Ja poznałem Kasię Gwizdałę z tym jej poprzednim Francuzem. Wiesz, ja mam takich przykładów ze 30, jak nie więcej.
Potem w rozmowie z Latkowskim powiedział: Co ja mogę zrobić, żeby to nie poszło? Obiecuję współpracę do końca życia.
Dziennikarka wspomina, że Fibak nie ograniczył się do takiej oferty. Wykorzystał sytuację i "wpychał jej jęzor do gardła":
Chciał uchodzić za światowca, człowieka kulturalnego, z wyższych sfer, a okazało się, że przy nowo poznanych dziewczynach zachowuje się jak napalony małolat - jednej na siłę wpycha jęzor do gardła, drugiej każe podnieść ręce i ocenia jak lochę na świnobiciu... - skomentowała.
Być może pan Król wiązał z panem Wojtkiem większe nadzieje i stąd te nerwy?
Przypomnijmy, że w tej samej "Polityce" Fibaka broni też Kuba Wojewódzki: Wojewódzki broni Fibaka: "MEDIALNY LINCZ! Nie miał szans!"
Co za "elity" mamy w Polsce, że bronią publicznie takiego syfu?