W niedzielę pokazaliśmy Wam zdjęcia zrobione w centrum Londynu w ulubionej restauracji Nigelli Lawson. Na fotkach zrobionych przez paparazzi widać, jak maż gwiazdy łapie ją za gardło i najprawdopodobniej dusi. Znana na całym świecie kulinarna celebrytka wybiegła z lokalu płacząc, zaś informator magazynu People zdradził, że w jej małżeństwie od dawna dochodzi do rękoczynów. Zobacz: Nigella Lawson DUSZONA przez męża?! (FOTO)
Dziś Charles Saatchi wystosował oficjalny komentarz w sprawie pobicia, w którym utrzymuje, że "tak zazwyczaj rozmawia z żoną". W wersji miliardera nie ma oczywiście mowy o domowej przemocy, a cała sprawa została zbagatelizowana i porównana do niewinnej sprzeczki. Pomimo prób skontaktowania się z nią, Lawson nie skomentowała alarmujących fotek.
Nie było żadnego chwytania, ani przemocy. To co widać na zdjęciach to sprzeczka dwójki doskonale znających się osób, które sobie ufają. Często się tak przekomarzamy. Nigella wybiegła zapłakana, gdyż oboje nienawidzimy, gdy dochodzi między nami do spięć.
Pogodziliśmy się, gdy oboje dotarliśmy do domu. Ponieważ paparazzi nieustannie siedzieli pod naszym domem, kazałem Nigelli zabrać dzieci do rodziny do Włoch, aby uniknęły medialnego zamieszania - dodał.
Czy na pewno wyjechała dlatego, że tak jej "kazał"? Zupełnie inną wersje wydarzeń przedstawiają świadkowie. Policja, która pomimo braku zgłoszenia wszczęła śledztwo na podstawie zdjęć, ustaliła, że Saatchi krzyczał na żonę, gdy ta bez słowa słuchała jego tyrady. Obsługa restauracji potwierdziła, że miliarder chwycił ją za gardło i nie puszczał, pomimo jej próśb.
To był szokujący widok. Wyraźnie była wystraszona. Płakała i starała się ukryć łzy. Próbowała go uspokoić. Nie wierzę, że to "sprzeczka". Widziałem, że Nigella była bardzo poruszona - wspomina jeden ze świadków w rozmowie z magazynem People.
Jeżeli jego odruchem przy "sprzeczce" jest łapanie żony za gardło, rzeczywiście nie wygląda to dobrze.