Przy okazji afery związanej z "charytatywną" działalnością Wojciecha Fibaka, wyszło na jaw, że były sportowiec chwali się dziewczynom na mieście, że to on poznał żonę Piotra Adamczyka z bogatym Francuzem. Informacja ta nikogo specjalnie nie zaskoczyła i chyba to właśnie zabolało Katarzynę Gwizdałę, promującą się jako "światowa" Kate Rozz.
Od czasu artykułu gazety Wprost kilku aktorów stanęło w obronie Fibaka. Niedawno do grona osób pochwalających jego działalność dołączył sam Michał Wiśniewski. Zobacz: Wiśniewski: "FIBAKOWI KIBICUJĘ! Ja to czynię na co dzień, ZA DARMO" Po stronie Katarzyny Gwizdały stanęła za to inna celebrytka znana dzięki związkowi z bardzo bogatym mężczyzną - Joanna Przetakiewicz.
Kasia twierdzi, że po publikacji Wprost poprzeczka została zawieszona dla niej jeszcze wyżej. Nie może się doczekać, żeby udowodnić wszystkim, że się mylą. Chce wreszcie pokazać, na co ją stać - mówi "znajomy Rozz" w rozmowie z nowym numerem Flesza.
Sama partnerka Kulczyka apeluje w numerze o "wielkie wsparcie" dla swojej obrotnej koleżanki:
Jest jej bardzo przykro przez to całe zamieszanie medialne. Zasługuje na wielkie wsparcie.
Ostatnio dostała je już m.in. od Gali, Kingi Rusin i TVN-u... Potrzebuje jeszcze więcej?
Przypomnijmy, jak promowali ją w Dzień Dobry TVN: "Jest bardzo utalentowaną AKTORKĄ, PIOSENKARKĄ i TANCERKĄ!"