No i stało się. Małgorzata Kosturkiewicz postanowiła wreszcie przerwać milczenie. Była partnerka Jarosława Kreta zgodziła się udzielić wywiadu, w którym opisuje, jak wyglądało jej rozstanie z byłym już partnerem. Opowiada także o tym, jak wyglądają ich obecne relacje oraz o próbie uregulowania spotkań syna z ojcem tak, by nie musiał oglądać jego nowej partnerki, Beaty Tadli.
Są takie sytuacje, gdy bierność i brak reakcji są postrzegane jako milczące przyzwolenie. Z mojej strony nie ma i nigdy nie będzie przyzwolenia na nazywanie braku zasad prawem do wolności, a braku lojalności i odpowiedzialności – dojrzewaniem. Nie wiem, dlatego starania matki, która zabiega o to, aby ojciec spotykał się z synem w sposób uregulowany i systematyczny, są nazywane przez ojca próbą zawłaszczenia jego wolności osobistej – zarzuca mu na łamach Show. Nie rozumiem, dlaczego ojciec, który do tej pory mało czasu spędzał z synem, nie angażował się w jego wychowanie, nigdy sam z nim nie wyjechał, nawet nie zabrał go sam na rower, a teraz w uzgodnieniu ze mną może to przecież nadrobić, walczy jedynie o to, żeby syn zobaczył, jak tata kocha inną panią. Rozsądny ojciec nie stawia takich żądań po miesiącu od zniknięcia z domu. Trzyletnie dziecko powinno mieć wszystko poukładane, ponazywane.
Kosturkiewicz wyjawia także, że Kret po raz pierwszy zniknął... dwa dni przed narodzinami swojego syna. Odezwał się dopiero po dwóch tygodniach.
Byliśmy prawie nierozłączni. Dlatego kompletnym zaskoczeniem było dla mnie zachowanie Jarka, który dwa dni przed porodem Franka zniknął. Pojawił się dopiero po ponad dwóch tygodniach. Prosił o wybaczenie, obiecał pójść do psychologa. Wybaczyłam mu, bo twierdził, że się zmieni.
Jej wersję wydarzeń potwierdza matka pogodynka, Dorota Kret. Nie ukrywa, że jest zażenowana zachowaniem syna. W rozmowie z dziennikarzami opowiada o zeszłorocznej Wigilii, którą mieli spędzić w rodzinnym gronie. Ostatecznie Jarek pojechał do Beaty Tadli, o czym nie miał odwagi powiadomić rodziny.
Wyjechaliśmy 23 grudnia. Po śniadaniu Jarek pojechał do Warszawy, miał dyżur w telewizji, ale nagranie rozpoczynało się wcześniej, więc umówiliśmy się, że na wieczerzę zdąży przyjechać. W piątek zatelefonował i powiedział, że pojawi się dopiero następnego dnia, bo źle się czuje. Bardzo się o niego martwiłyśmy, tym bardziej, że następnego dnia zadzwonił, że jest ciężko chory – relacjonuje pani Dorota. Trudno opisać, co poczułyśmy, kiedy niedawno w jednym z artykułów przeczytałyśmy, że Jarek spędził tę Wigilię ze swoją nową partnerką i jej synem. Nie przyszło nam do głowy, że dla Jarka to tylko fikcja, myśmy zupełnie inaczej widziały naszą rodzinę. Rodzina to nie więzienie, z którego się potajemnie ucieka, a potem odgrywa poszkodowanego mężczyznę, który żył bez miłości i poświęcał się dla dziecka. Jarek nie był taki. Wychowywaliśmy go na z mężem zupełnie inaczej. Wpajaliśmy ważne, życiowe zasady. Jarek był dobrym, bardzo uczynnym człowiekiem. Niezwykle serdecznym. Ale przyszedł pewien moment, w którym zaczął się zmieniać.
Kosturkiewicz zapewnia, że nie ma Kretowi za złe tego, że odszedł do innej kobiety. Zabolał ją jednak sposób, w jaki to zrobił. Boi się, że ich syn będzie się wstydził przyznać do takiego ojca.
Naprawdę rozumiem, że mógł się zakochać w innej kobiecie. Ale po co ten cały cyrk i nakręcanie spirali kłamstw? Jarek odwiózł naszą mamę do jej domu. I już nie wrócił. Nie zadzwonił nawet przez dwa tygodnie, by zapytać, jak czuje się jego syn – mówi. Za to bardzo intensywnie zaczął się fotografować i udzielać wywiadów. Po jedenastu dniach zobaczyłam w prasie zdjęcia Jarka obejmującego inną kobietę. Jarek myśli o zaspokajaniu swoich potrzeb, a nie potrzeb dziecka. W takiej sytuacji jestem zmuszona iść do sądu. Nie mogę pozwolić, by mój syn był traktowany jak maskotka. Chcę, by Jarek stał się wreszcie mężczyzną odpowiedzialnym. Chciałabym tego dla Frania, żeby, kiedy dorośnie, nie musiał wstydzić się za słowa i zachowanie swojego ojca.
Życzymy Beacie, żeby nigdy nie musiała udzielać podobnego wywiadu. Historie mają niestety to do siebie, że lubią się powtarzać.