Wczoraj jako pierwsi donosiliśmy o wypadku Pawła Małaszyńskiego na planie serialu Twarzą w twarz (zobacz: Małaszyński złamał rękę!)
. Dzisiejszy Super Express ze szczegółami opowiada o całym wydarzeniu.
Oprócz aktora w samochodzie znajdował się reżyser serialu - Patryk Vega oraz operator. Jechali po nieczynnym pasie lotniska Bemowo.
Jechaliśmy z prędkością 90 km/godz - opowiada Vega. Nagle wpadliśmy w poślizg i samochód dachował. Przeżyłem makabryczne chwile, bo byłem uwięziony z tyłu auta. Nie mogłem wypiąć się z pasów.
Reżyser bał sie, że samochód od razu po dachowaniu wybuchnie: "Paweł i operator od razu wydostali się z wraku o własnych siłach. Mnie zajęło to trochę więcej czasu - wspomina.
Wszyscy poszkodowani trafili do szpitala na Lindleya. Mamy założone kołnierze ortopedyczne. Paweł ma wybity bark i nadwyrężony kręgosłup - dodaje reżyser. Aktor przez najbiższe dwa tygodnie nie będzie pracował.
Powoli dochodzę do siebie - mówi Małaszyński. To było straszne! Nawet nie chcę tego wspominać. Muszę teraz odpocząć kilka dni. Mam dwa tygodnie na rehabilitację.
Ten czas ekipa wykorzysta na kręcenie scen, w których Małaszyński nie występuje, albo będzie mógł być zastąpiony przez kaskadera.