Patrycja Wojnarowska zyskała pewną "popularność", pozując na imprezie Playboya z gołym tyłkiem u boku Piotra Kukulskiego i Mariny Łuczenko. Młody raper wyśmiał ją potem, nazwał "gołą dupą" i zapewniał, że "zrobił sobie z nią zdjęcia dla beki". Gdy pokazaliśmy te fotografie, dostaliśmy od Was kilkadziesiąt maili z linkami do stron z "prostytutkami dla VIP-ów" - ze zdjęciami Patrycji, upodobaniami seksualnymi, a nawet szczegółowym cennikiem. Zastanawialiśmy się, czy to możliwe, żeby jej zdjęcia przypadkiem znalazły się na aż tylu erotycznych portalach. Patrycja twierdzi oczywiście, że tak.
W dzisiejszym Super Expressie zapewnia, że gdyby była prostytutką, zarabiałaby... "ponad 100 tysięcy miesięcznie". Skąd wzięła taką kwotę?
Gdybym faktycznie miała coś wspólnego z tym zawodem, miesięcznie zarabiałabym ponad 100 tys zł i chyba nie chciałoby mi się grać w filmach, mając takie pieniądze - przekonuje w tabloidzie. To kłamstwo, o czym świadczy choćby fakt, że byłam na tej samej stronie, co Joanna Krupa, a to, jak wiemy, okazało się nieprawdą. Ja na pewno tam zdjęć nie wysyłałam. A co do sesji to też byłam młoda i głupia, miałam 18 lat i zrobiłam je od razu po przekroczeniu progu dorosłości. Teraz zadbałabym bardziej o to, żeby te sesje nie mogły nigdzie wypłynąć bez mojej wiedzy, tak jak się stało w tym przypadku. Zostały one ściągnięte z mojego profilu na jednym z portali społecznościowych, niektóre są powycinane, jest tylko moja twarz, nie wiem, czemu to miało służyć, bo skoro mają okazję to chyba lepiej pokazać całość.
Jak ujawnia Patrycja, nie mogła otrząsnąć się z szoku. Czy to możliwe, że nikt wcześniej nie poinformował jej, że jej zdjęcia zachęcają do seksu na godziny na tylu serwisach?
Czułam się źle, bardzo źle - żali się w tabloidzie. Byłam na maksa zaskoczona. Ciężko jest, gdy krytyka pojawia się z każdej dosłownie strony.
Zobacz też: Łuczenko o lasce z gołym tyłkiem: "WSTYD!"