Ostatnio Monika Richardson nie ma zbyt dobrej prasy. Podpadła Faktowi, któremu po publikacji zdjęć, ilustrujących jej wizytę wraz z kochankiem i dziećmi w krakowskiej Pijalni wódki i piwa, kazała "się udławić". Tabloid nie poszedł za jej radą, wręcz przeciwnie, opublikował kolejny artykuł o Monice i alkoholu - tym razem o winie.
W ramach ocieplania nadszarpniętego wizerunku prezenterka postanowiła wyznać w rozmowie z magazynem Viva, że jej życie wcale nie jest wcale takie doskonałe, jak zapewniała w poprzednich wywiadach ze Zbyszkiem.
Mam chory kręgosłup, wcześniej czy później czeka mnie operacja - żali się celebrytka. Więc czasem myślę: czy to możliwe, że mogłaby nie chodzić? Przecież jestem samą energią.
Jak informuje Super Express, prezenterka cierpi na dyskopatię lędźwiową.
To dość poważna sprawa - wyjaśnia tabloid. Uszkodzeniu ulega krążek międzykręgowy czyli dysk. Z biegiem czasu znajdujące się wewnątrz miażdżyste jądro dysku wylewa się. Może ono przemieszczać się do kanału kręgowego i powodować ucisk struktur nerwowych. Może dojść do niedowładu kończyn dolnych, zaburzenia czucia, osłabienia siły mięśniowej, zaniku mięśni czy opadania stopy. W skrajnych przypadkach może wystąpić utrudnienie w oddawaniu moczu lub w wypróżnianiu.
Zdaniem eksperta tabloidu Richardson powinna bardziej o siebie zadbać, zmienić nawyki i przestrzegać wskazówek rehabilitanta. Wtedy być może uda się uniknąć zarówno operacji jak i wystąpienia komplikacji, które wymienił tabloid.