Kamila Łapicka nie zaskarbiła sobie sympatii branży teatralnej. Póki żył Andrzej Łapicki, jego znajomi tolerowali ją, by nie robić mu przykrości. Jednak po śmierci aktora wyszło na jaw, że ich związek nie był wcale tak idealny, jak przedstawiali to w mediach. Sąsiedzi pary słyszeli ponoć odgłosy awantur dobiegające z ich mieszkania. Aktor tuż przed śmiercią zdecydował się także zmienić testament na korzyść pominiętej dotąd córki. Zobacz: Łapicki ZMIENIŁ TESTAMENT! Chciał się rozwieść?!
W zaledwie trzy dni po śmierci męża Kamila oczyściła mieszkanie z jego prywatnych rzeczy, najwyraźniej przekonana, że nadal jest główna spadkobierczynią. Wyrzuciła cenne pamiątki do śmieci. U notariusza okazało się jednak, że rządziła się nieswoją własnością. Na szczęście pamiątki po zmarłym aktorze uratował Emilian Kamiński i przekazał córce artysty, jego prawnej spadkobierczyni.
W rok po śmierci męża sytuacja Łapickiej nie wygląda ciekawie. Odwrócili się od niej znajomi aktora, a na dodatek straciła kolumnę teatralną w magazynie Pani.
Pani Kamila jakby zaczęła trochę odbiegać od tego, jak my chcieliśmy te strony zmodyfikować, zredagować - dowiedział się w redakcji pisma dziennikarz Super Expressu. Trochę inaczej to widziała, więc nasze drogi się rozeszły.
Dyrektorzy teatrów, którzy zatrudniali Łapicką, by zrobić przyjemność jej mężowi, wykluczają dalszą współpracę.
To są sprawy między ludźmi teatru - wyjaśnia tajemniczo Jan Englert, dyrektor Teatru Narodowego.
Szef innej placówki wyjaśnia jednak, że Łapicka pretensje może mieć tylko do siebie.
U mnie pracy nie znajdzie. W ogóle trudno jej będzie po tym, jak się zachowała - zapowiada.
Na razie Łapickiej pozostała tylko kolumna w tygodniku Sieci. Ostatnio pouczała czytelniczki, jak ćwiczyć, nakładać maseczki i dbać o urodę.