Martyna Wojciechowska lubi ostatnio opowiadać o swoim życiu. Głównie skupia się na krytykowaniu mężczyzn i wyliczaniu ich wad w każdym wywiadzie. Twierdzi, że żaden nie jest w stanie jej już zadowolić.
W najnowszym wywiadzie postanowiła opowiedzieć o zajściu w ciążę. Zapewnia, że lekarze nie dawali jej na to żadnych szans.
Z medycznego punktu widzenia nie powinnam mieć dziecka, lekarze powiedzieli mi, że raczej nie mam na to szans. To jest dar od losu, jakkolwiek byłam przerażona faktem, że jednak zostanę mamą – mówi w Gali. Miałam już wtedy w planach wspinaczkę na Elbrus i dowiedziałam się o tym, że jestem w ciąży dzień przed wylotem. Postanowiłam mimo to wszystko lecieć. Podczas wspinaczki wymiotowałam i nie wiedziałam już, czy to z powodu choroby wysokościowej, czy ciąży. Przyznaję, że marzyłam o córce. Żartowałam nawet, że nie mogłabym usługiwać żadnemu mężczyźnie, nawet gdyby to był mój syn (śmiech) Ja po prostu wiedziałam, że chciałabym wychować i przygotować do życia kobietę.
Martyna twierdzi także, że nie stosuje wobec 5-letniej Marysi kar cielesnych.
Nie krzyczę, nigdy też nie uderzyłam Marysi. Wydaje mi się, że klaps to byłby objaw absolutnej słabości, bezsilności. To porażka, jeśli rodzic musi sięgnąć do kary cielesnej.
Zgadzacie się?