Kilka miesięcy temu media doniosły, że w willi, odziedziczonej przez Piotra Kukulskiego po zmarłym ojcu mieści się agencja towarzyska. "Pikej" zapewniał publicznie, że nie żywi sentymentu do domu, w którym spędził dzieciństwo z tatą i jego drugą żoną, piosenkarką Moniką Borys, i sprzedał go bez żalu. Wybaczyć nie mogła mu tego Natalia Kukulska, która również wychowała się w tym domu. Sąsiedzi, mieszkający w pobliżu nieruchomości, są pewni, że w domu mieści się agencja towarzyska.
Nie interesuje mnie to - powiedział wówczas w rozmowie z Faktem. Ja sprzedawałem ten dom miłemu starszemu małżeństwu.
W obronie Piotra stanęła oczywiście jego mama.
To taki budynek jak każdy inny - skomentowała w rozmowie z tabloidem. Nie jestem z nim związana. Nie obchodzi mnie, co robią z nim nowi właściciele. Mają do tego prawo.
Okazuje się, że zarówno Pikej jak i jego mama trochę minęli się z prawdą. Jak najbardziej interesuje ich, co dzieje się w budynku, ponieważ, jak właśnie ujawnił Fakt, Piotr Kukulski nadal jest jego prawnym właścicielem.
Oboje nie spodziewali się chyba, że ktokolwiek dotrze do zapisów księgi wieczystej - pisze tabloid. A w niej prawo własności nadal przypisane jest Piotrowi Kukulskiemu. Co więcej jego mama podobno co miesiąc pojawia się w okolicy i pobiera czynsz. Czyżby więc solidarnie kłamali? Wiele wskazuje na to, że syn kompozytora jednak zarabia na wynajmowaniu domu agencji towarzyskiej.
Dziwi Was to?