Katowicki sąd nie przychylił się do wniosku reprezentującego Katarzynę Waśniewską mecenasa i zdecydował, że dotychczas zgromadzony materiał dowodowy nie pozostawia wątpliwości co to sposobu, w jaki zmarła Madzia z Sosnowca. Przypomnijmy, że wszyscy 4 biegli podtrzymali w sądzie swoje zeznania, że dziecko zginęło okrutną śmiercią w wyniku uduszenia.
Mecenas Arkadiusz Ludwiczek upierał się zaś, że Madzia cierpiała na "rzadką chorobę", objawiającą się "laryngospazmem" i to właśnie on doprowadził do jej śmierci. Domagał się powołania nowego biegłego, z zakresu laryngologii dziecięcej. Sędzia uznał jednak, że nie ma takiej potrzeby.
Zdaniem sędziego Adama Chmielnickiego, adwokatowi oskarżonej nie udało się podważyć ekspertyz biegłych.
Strona nie może twierdzić, że stanowisko biegłych jest błędne - oświadczył katowicki sędzia. Na rozprawie z 17 czerwca biegli wyjaśnili, że gdyby doszło do śmierci innej niż uduszenie, nie było by takich objawów u dziecka. Nie ma też podstaw do tego, aby stwierdzić, że stres dziecka wywołany upadkiem przyczyniłby się do śmierci - dodał sędzia Chmielnicki. Biegli nie mieli żadnych wątpliwości co do mechanizmu śmierci dziecka, dlatego nie ma podstaw, aby powołać nowych. Nic nie wniesie do sprawy powołanie biegłego laryngologa. Mogłoby to rozwiać wątpliwości obrony, ale nie miałoby to wpływu na mechanizm śmierci. Zgromadzony do tej pory materiał dowodowy wskazuje na duże prawdopodobieństwo popełnienia przez oskarżoną czynów, o które jest oskarżona.
Wygląda więc na to, że Katarzyna W. nie będzie mogła na razie realizować swoich pasji na wolności.