Jak już pisaliśmy, Robert Janowski już zapomniał o przykrości, jaką sprawiła mu narzeczona, zatajając przed nim swoje aresztowanie na Florydzie. Kiedy sprawa, chociaż z 3-miesięcznym poślizgiem, wyszła jednak na jaw, prezenter zapewniał publicznie, że nic nie wiedział o złodziejskiej działalności swojej własnej narzeczonej. Podobno nie wspomniała mu także o aresztowaniu przez amerykańską policję w sklepie Neiman Marcus.
Janowski wydał wtedy oświadczenie, w którym zapewnił, że ze względu na dobro swoich nastoletnich córek zrywa z Moniką G. wszelkie kontakty. Okazuje się, że zrobił to raczej na pokaz. Jak twierdzą znajomi prezentera, między nim i Moniką nic się nie zmieniło. Nadal trzymają się swoich wcześniejszych planów, by we wrześniu wziąć ślub. Podobno Janowski jest przekonany, że narzeczona zostanie uniewinniona przez amerykański sąd.
Na razie jedna wydaje się, że prawnik reprezentujący G. planuje przeciągać sprawę, jak długo się da. Pierwsza rozprawa, która odbyła się 10 czerwca w sądzie w Fort Lauderdale, nie przyniosła rozstrzygnięcia. Na dodatek pracownica sklepu, w którym dokonano kradzieży, zapomniała przynieść listy skradzionych rzeczy.
Zdaniem prawnika polskiego pochodzenia, zatrudnionego w firmie Podorowsky Thompson &Baron w Connecticut, jest to jednak działanie krótkowzroczne.
Nawet jeśli nie wrócą do Stanów, zarzuty będą na nich ciążyć - wyjaśnia w rozmowie z Super Expressem Adrian Baron. Kiedy będą próbowały wjechać do Stanów Zjednoczonych, mogą zostać zatrzymane na granicy. Na razie sprawa jest w fazie przesłuchania i adwokaci robią wszystko, by zyskać na czasie. Oskarżone najwyraźniej liczą, że unikną kary, bądź że adwokat wynegocjuje łagodną karę.
Monice G. i Janinie D. grozi do 5 lat więzienia i 5 tysięcy dolarów grzywny.