Cztery lata po śmierci Michaela Jacksona wciąż nie milkną spekulacje związane z jej okolicznościami. Rodzina piosenkarza pozwała firmę organizującą ostatnią trasę koncertową, a presja z tym związana miała pchnąć 15-letnią Paris Jackson do próby samobójczej. Zobacz: Psycholog: "Paris będzie PRÓBOWAŁA SIĘ ZABIĆ!"
W magazynie Now ukazał się właśnie wywiad z dawnym osobistym ochroniarzem Jacksona, Mattem Fiddesem, który twierdzi, iż gwiazdor miał świadomość swojego kiepskiego stanu zdrowia. Bał się, że nie doczeka czasu, kiedy jego dzieci będą samodzielne.
_**Michael zdał sobie sprawę, że nie dożyje momentu, w którym jego dzieci będą dorosłe**_ - przyznał Fiddes. Koncerty w ramach nowej trasy wywoływały w nim ogromny stres, a zły stan zdrowia sprawiał, że nie czuł się z tym wszystkim zbyt dobrze. Narkotyki i alkohol przejęły nad nim władzę, zarówno nad umysłem, jak i nad ciałem. Dzieci były całym jego życiem i nienawidził siebie za to, że nie będzie mógł ich ochronić i przygotować do dorosłego życia. Wydaje mi się, że czuł, że je zawiódł.
Przypomnijmy, że Paris wciąż przebywa w klinice psychiatrycznej, gdzie odizolowana jest od wszelkich doniesień na temat ojca.