Po śmierci Andrzeja Łapickiego sytuacja jego młodej żony z dnia na dzień uległa pogorszeniu. Z pewnością było w tym sporo jej winy. Generalne porządki na trzy dni po śmierci męża i wynoszenie na śmietnik jego prywatnych rzeczy nie przysporzyło jej sympatii w środowisku teatralnym. Na dodatek okazało się, że Łapicka rządziła się cudzą własnością, gdyż mieszkanie, które ogołociła z pamiątek po mężu, wcale nie należało do niej. Na krótko przed śmiercią aktor zmienił zdanie i przepisał je na córkę.
Pojawiły się pogłoski, że między nim i młodszą o 60 lat żoną od dawna się nie układało. Sąsiedzi Łapickich utrzymują, że często słyszeli odgłosy awantur.
Po śmierci aktora współpracę z Łapicką zerwały magazyn Pani oraz Teatr Polski, gdzie jeszcze w zeszłym roku była zatrudniona na stanowisku asystentki reżysera.
Kamila jest zdruzgotana - mówi w rozmowie z tygodnikiem Na żywo znajoma Łapickiej. Prawie z dnia na dzień straciła kilka źródeł utrzymania. Teraz pisze książkę o Andrzeju. Liczy, że w ten sposób zarobi spore pieniądze. Zdaje sobie sprawę, że aby taka biografia się sprzedała, nie może zawierać tylko nudnych opowieści jak Andrzej z Gustawem Holoubkiem dyskutowali o literaturze przy stoliku w kawiarni Czytelnika. Taka publikacja musi zawierać pikantne szczegóły życia prywatnego. Tego boi się całe środowisko teatralne.
Trzymacie kciuki? Mamy już chyba pomysł na tytuł: Kamila Łapicka. Moja prawda.