Colin Farrell płaci swojej porzuconej kochance alimenty w równowartości około 100 tysięcy złotych miesięcznie. Dzięki temu Alicja Bachleda-Curuś nie musi martwić się o pracę i może sobie pozwolić na przebieranie w scenariuszach. Inna sprawa, że od dawna nie zagrała w żadnym filmie.
Dla świetnie zarabiającego irlandzkiego gwiazdora 30 tysięcy dolarów miesięcznie to niezbyt wygórowana suma. Ale najwyraźniej nie zamierza nią szastać bez potrzeby. Jak informuje osoba z otoczenia rodziny Bachledów, postawił Alicji jeden warunek: jeśli tylko zwiąże się z innym mężczyzną, obetnie jej alimenty o połowę.
Uważa, że jeśli Ala zwiąże się z kimś innym, to ten powinien się wykazać i zapewnić jej odpowiednie warunki - zdradza w rozmowie z Faktem informator z otoczenia rodziny. W końcu nowy partner Alicji będzie też opiekunem Henia. Musi być człowiekiem, który potrafi zadbać o rodzinę. Colin boi się, że ktoś mógłby wykorzystać Alę lub jego synka, by wygodnie żyć u ich boku.
W wyniku tej wzruszającej troski byłego kochanka, Alicja od czasu zerwania nie spotyka się z żadnym mężczyzną, bojąc się posądzenia o romans, a co za tym idzie, utraty 50 tysięcy miesięcznie. Farrell zapewniał wprawdzie, że w jego życiu nie ma żadnej kobiety, jednak przez minione 2 lata łączono go już z wieloma.
Zobacz też: Bachleda-Curuś na kawie z brunetem (PRZYSTOJNY?)