Nie milkną echa ujawnionej przez tygodnik Wprost działalności Wojciecha Fibaka, której Daniel Passent nie wahał się nazwać "rajfurzeniem". Niedawno głos w tej sprawie postanowiła zabrać Agnieszka Fitkau-Perepeczko. Opóźnienie w reakcji można chyba tłumaczyć tym, że aktorka mieszka na stałe w Australii, więc o wszystkim dowiedziała się z poślizgiem.
Wdowa po Janosiku dość krytycznie odniosła się do próby obrony Fibaka przez jej starego znajomego Daniela Olbrychskiego. Przy okazji oberwało się dziewczynom, które Fibak przedstawiał swoim bogatym kolegom.
Scyzoryk się otwiera w kieszeni niestety - narzeka w tygodniku Na żywo Fitkau-Perepeczko. Obrońcy są marni i podejrzani. A swoją drogą panienka, która daje się podesłać bogatemu koledze, to zwykła bladź, bez względu na to, ile zarobi podsyłający, a ile ona.
Agnieszka zapewnia, że wie coś o tym, gdyż za młodu, gdy była modelką, także otrzymywała wiele podobnie niemoralnych propozycji. Ale się nie ugięła i nie poleciała na łatwą kasę. Przynajmniej tak twierdzi.
Agnieszka nie spodziewała się, że Daniel, jej dobry kolega, będzie bronił kogoś parającego się podejrzanym procederem - wyjaśnia w tabloidzie znajomy celebrytki. To dla niej prawdziwy zawód.
Przypomnijmy: Olbrychski broni Fibaka! "WOJTKOWI WYRZĄDZONO KRZYWDĘ!"