Śmierć gwiazdora serialu Glee, Cory Monteitha, była dla jego twórców dużym szokiem. Chociaż aktor miał za sobą długą historię uzależnienia od narkotyków, wszystkim wydawało się, że 31-letni Kanadyjczyk wreszcie wychodzi na prostą. Niestety, okazało się, że jest zupełnie inaczej... Zobacz: Zmieszał ALKOHOL Z HEROINĄ!
Produkcja Glee postanowiła uczcić pamięć Monteitha, który przez cztery lata wcielał się w postać Finna Hudsona. Fani serialu zastanawiali się, jak rozwiązana zostanie kwestia granego przez niego bohatera. Twórca Glee nie chciał trzymać ich w niepewności.
Pod koniec sierpnia rozpoczniemy zdjęcia do dwóch pierwszych odcinków, których scenariusze są już napisane. Tak, żeby ludzie mogli wrócić do normalnej pracy - mówił Ryan Murphy w rozmowie z magazynem Deadline. Później nakręcimy odcinek, w którym rozwiążemy jakoś kwestię postaci Finna i spróbujemy zapełnić pustkę po nim. Nie wiem dokładnie, kiedy wrócimy na antenę, staramy się jak możemy minimalizować straty.
Przypomnijmy występ Monteitha na castingu do Glee: