Lea Michele i Cory Monteith poznali się na planie serialu Glee w 2009 roku. Najpierw grali parę na ekranie, a nieco ponad temu uczucie połączyło ich również poza nim. Nagła śmierć 31-letniego aktora była ogromnym szokiem dla kochającej go Michele, a także sporym problemem dla scenarzystów produkcji. Zobacz: Powstanie odcinek "Glee" dedykowany Monteithowi!
Monteith miał za sobą dwa odwyki: jeden, który przeszedł w wieku 19 lat, drugi, na który zgłosił się w kwietniu tego roku. Osoby z otoczenia jego dziewczyny twierdzą jednak, że Lea nie wiedziała o jego uzależnieniu od narkotyków.
Nikt i nic nie jest w stanie utulić jej żalu. Czuje się jakby przejechała ją ciężarówka - mówi informator magazynu US Weekly. Nie wiedziała, że Cory znów bierze. Wygląda na to, że pewnego dnia wstał, rozmawiał z tymi samymi ludźmi, robił to co robi zawsze i zdecydował, że znów chce ćpać. Cory nie był typowym narkomanem, nie stał się złym człowiekiem. Nadal był najmilszym i najsłodszym facetem. Wrócił z odwyku, mówił, że wszystko jest już w porządku i każdy mu wierzył. Okazało się jednak, że nadal bardzo cierpiał.
Przypomnijmy, że według nieoficjalnych informacji Lea i Cory mieli niedługo wziąć ślub.