Cały świat żyje od rana narodzinami pierwszego dziecka Kate Middleton i księcia Williama. Wielkie Brytania przeżywa przyjście na świat potomka rodziny królewskiej już od miesiąca. Niedawno media podawały, że wiele noworodków nadal nie otrzymało imion, gdyż matki czekają na poród swojej idolki. Zamierzają nazwać własne dzieci tak samo, jak Kate i William. Masową histerie skomentowała na blogu Na Temat Karolina Korwin-Piotrowska:
Rozumiem, to wszystko to upubliczniona bajka o osieroconym wcześnie ślicznym królewiczu, który wziął sobie dziewczynę z ludu i jak w powieściach Barbary Cartland czy serialu „Dynastia“ będą mieli owoc swej miłości. Tak, ja wiem, że to bajka, którą kochamy i mamy do tego absolutnie prawo. Ale ta histeria i oczekiwanie jakby co najmniej miało wylądować UFO albo zmartwychwstać miał Elvis, ewentualnie Marilyn Monroe, jest szokująca.
Warto pamiętać, że na "oczekiwaniu na UFO" bardzo dobrze zarabia Wielka Brytania. Do Londynu przyjechały tysiące turystów pragnących być jak najbliżej narodzin małej księżniczki lub księcia. Tłumy przyjaznych zostawią miliony funtów kupując pamiątki wyprodukowane specjalnie z okazji królewskiego porodu.
Zabawne i smutne jednocześnie jest to, że w czasach, kiedy jest kryzys, dzieją się wokoło rzeczy trudne, ważne, straszne, a my żyjemy w kraju, w którym wali się budżet, od rana mówimy tylko o dzieciaku, który rodzi się setki kilometrów stąd i nie będzie miał najmniejszego wpływu na nasze kieszenie i nasze życie – dodaje Korwin-Piotrowska.